Lodowe krainy: szetlandzkie impresje

Odważni arktyczni podróżnicy zmierzający do Lodowych Krain już zakończyli pierwszy etap podróży i właśnie przypłynęli do Lerwick, stolicy Szetlandów. Wizytę na szetlandach opisuje Ewa Banaszek, uczestniczka rejsu.

Zarówno prognoza pogody, jak i przewidywania kpt. Darka Zubra sprawdziły się w stu procentach: Od soboty wiało stabilnie 15 do 20 węzłów z połówki prawego halsu. Barlovento przechyliło stabilnie na lewą burtę i z łatwością rozpędziło do ponad 6 węzłów – aż trudno uwierzyć, że ten jacht waży ponad 30 ton! Również załoga dobrze zaadoptowała jednostajny przechył – co prawda do kingstona było “pod górkę”, ale za to łatwo było odwiedzić rezydującego na zawietrznej kapitana.

Po dwóch dobach takiej popisowej żeglugi dziś tuż po świcie na horyzoncie pojawiły się Szetlandy – a o 11:27 polskiego czasu Barlovento zacumowało w Lerwick, stolicy tego niewielkiego archipelagu. A że w Lerwick co najmniej dwie kamerki internetowe na bieżąco transmitują widok na przystań jachtową, zespół brzegowy mógł na żywo śledzić manewry portowe naszego jachtu. Cóż, w dzisiejszych czasach permanentna inwigilacja sięga nawet na morze…

I załoga II etapu dotarła na Szetlandy w dobrej formie i świetnych humorach – i od razu zaczęli zwiedzać. Dla tych, którzy po raz pierwszy żeglują na północ, Szetlandy to zaskoczenie: są tak bardzo różne od znajomych krajobrazów. Puste, kamieniste, a jednak zielone! Kamienne murki aż po horyzont, kamienne uliczki wśród kamiennych domów krytych kamienna dachówką. A wśród tej szarości – soczysta, trawiasta zieleń…

Nie inaczej było z tą częścią załogi Barlovento, która po raz pierwszy dotarła tak daleko na północ – ekipa była tak zachwycona spacerem po mieście i okolicy, że nawet wizytę w pubie, gdzie czekały pinty schłodzonego ale odłożono na popołudnie.

PS: załoga I etapu przekazała nam dziś pozdrowienia spod Goetteborga – wyposażeni w namioty i wszelki sprzęt kempingowy niespiesznie zmierzają do Polski, zwiedzając przy okazji Skandynawię. Mówią, ze koło czwartku powinni być już w domu…