Specjaliści gazety wzięli pod lupę prezydentów dziewięciu dużych polskich miast i zainteresowali się nie tylko tym, ile zarabiają, ale też tym, z jakich źródeł czerpią swoje dochody. I co się okazało? Że prawie wszyscy dorabiają na boku…
Z samorządowej pensji żyją tylko prezydenci Torunia i Łodzi, oni też zarabiają najmniej, zajmując w rankingu odpowiednio 8. i 7. miejsce. Na 6. miejscu jest Piotr Uszok, prezydent Katowic, który dorabia w radzie nadzorczej Tramwajów Śląskich, dzięki czemu dodatkowo w ubiegłym roku zarobił 40 tys. zł.
Prezydent Ryszard Grobelny zajmuje w tym rankingu 5. miejsce dzięki temu, że prawie 45 tysięcy złotych w ubiegłym roku zarobił będąc przedstawicielem miasta w zarządzie MTP. Łącznie zarobki prezydenta w ubiegłym roku wyniosły 203,5 tys. zł.
Więcej od prezydenta Grobelnego zarobił Piotr Krzystek, prezydent Szczecina – w ubiegłym roku było to 226 tysięcy złotych, z czego pensja prezydenta wyniosła 159 zł, a reszta to wynagrodzenie za pracę w zespole portowym Szczecin-Świnoujście.
Na trzecim miejscu pod względem zarobków jest Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy, która w ubiegłym roku zarobiła 262 tysiące zł. Większość z tego co prawda to pensja w urzędzie miasta, ale 74 tysiące zł to wynagrodzenie za wykłady na Uniwersytecie Warszawskim.
Drugie miejsce zajmuje Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. Zarobił 264 tysiące zł, z czego 106 tysięcy to honoraria za pracę na uniwersytecie.
Na pierwszym miejscu jest Jacek Majchrowski, prezydent Krakowa. Ten samorządowiec w ubiegłym roku zarobił prawie 440 tysięcy złotych, z czego tylko 158 tysięcy jako prezydent. Pozostała część wynagrodzenia to honoraria za zajęcia na dwóch uczelniach, na których wykłada.