Będzie walka o kredyty we frankach!

Poznańska kancelaria prawna wraz z Powiatowym Rzecznikiem Konsumenta stają do walki z bankami, które proponowały kredyty walutowe. Gotowy jest już pozew zbiorowy przeciwko bankowi Getin Noble, do którego przystąpi ponad 200 osób.

Kredyty walutowe – zwłaszcza we frankach szwajcarskich – były jeszcze kilka lat temu często proponowane klientom banków, jako bezpieczniejsza alternatywa wobec kredytów hipotecznych w złotówkach. Po latach okazało się jednak, że częściej zamieniały się w pułapkę, przez którą można stracić mnóstwo pieniędzy, a o żadnym bezpieczeństwie nie może być mowy. I chociaż nikt nie mówi w tym przypadku o oszustwach, a informacje w umowach można było sprawdzić przed ich podpisaniem (przynajmniej teoretycznie, ale o tym później), to jednak klienci banków czują się oszukani – klienci zarzucają bankowi zawyżenie kursów franka w spłacanych ratach. Domagają się zwrotu nadpłaty.

Właśnie dlatego postanowili dochodzić swoich praw w sądzie. Ale nie indywidualnie – ich przedstawicielem będzie Marek Radwański, Powiatowy Rzecznik Konsumentów przy Starostwie Powiatowym w Poznaniu. O interesy kredytobiorców zadbają także prawnicy z poznańskiej kancelarii Komarnicka Korpalski Kancelaria Prawna. Chęć przystąpienia do pozwu zbiorowego wyraziło jak dotąd ponad 200 osób, ale zapewne będzie ich jeszcze więcej. Przeciwnik? Potężny – Getin Noble Bank. Argumenty?

– Według nas bank bardzo arbitralnie i nietransparentnie ustalał zasady spreadu frankowego i w związku z tym konsumenci i klienci nie mieli świadomości i wiedzy na temat tego, jaka umowę zawierają i ile będą płacić – tłumaczy Radwański podkreślając, że zajął się sprawą ze względu na ważny interes społeczny. – Dlatego zdecydowałem się zadziałać i wystąpić do sądu przeciwko bankowi. Gdyby klienci mieli pełną wiedzę, to wówczas można by było mówić: widziały oczy co brały. Ale tak nie było.

Bank: teraz podpisujecie, a potem powiemy, ile płacicie

Teoretycznie wiedza na temat spłaty kredytu była określona w umowie – w praktyce jednak było tam tylko odesłanie do tabeli banku, ustalanej jednak na bieżąco. Czyli klienci nie mieli możliwości określenia tego, ile w rzeczywistości będą mieli do spłaty. Mariusz Korpalski, jeden z radców prawnych zaangażowanych w sprawę podkreśla też, że tabela nie ma formalnego odniesienia do obiektywnych parametrów rynkowych ani też np. do kursów walut określanych przez Narodowy Bank Polski.

Co ważne, kredytobiorcy przystępujący do pozwu zbiorowego nie chcą się “wymigać” od płacenia.
– Braliśmy kredyt w 2007 roku, wówczas był on reklamowany jako korzystny i bezpieczny. Wtedy podpisaliśmy wszystkie umowy i nie mieliśmy wątpliwości, że pieniądze będą kosztować, bo bank bierze marżę, prowizję, ubezpieczenia i my świadomie podpisaliśmy umowę – podkreśla Lucyna Wróblewska-Żelazko, jedna osób, która przystąpiła do pozwu. – Ale ja nie chcę się bać co miesiąc o kurs franka i o to, czy mi starczy. Wiem, że kurs walut nie jest stały, ale nam tłumaczono, że to jest absolutnie bezpieczny kredyt, że Szwajcaria jest bezpiecznym krajem i nic złego nam się nie stanie. Taka była aura wokół tego kredytu. Był bezpieczny.

Telefoniczna informacja czy… dezinformacja?

Klienci banku podkreślają również, że ciężko jest się czegokolwiek dowiedzieć o “swoim” kredycie.
– W 2008 roku otrzymałem kredyt we frankach na kwotę 151 tys. franków. Pomijając ryzyko kursowe moje saldo w 2014 roku wynosi 152 tys. franków szwajcarskich. Nikt mi nie potrafi tego wyjaśnić, bank twierdzi, że przyczyną są wysokie koszty ubezpieczenia. Ja cały czas spłacam odsetki, a moje saldo kredytowe wzrasta – twierdzi z kolei Piotr Kowalewski, kolejny kredytobiorca. – W oddziale nikt nie chce ze mną rozmawiać twierdząc, że obsługa odbywa się telefonicznie. Przez telefon z kolei nikt nie jest w stanie powiedzieć, dlaczego mam tyle do zapłaty. W ubiegłym roku spotkałem się z przedstawicielem Open Finance, żeby czegoś się dowiedzieć. Najpierw zostałem zastraszony, że jeszcze moje dzieci będą spłacać ten kredyt, a potem próbowano mi sprzedać inny produkt finansowy.

Skąd nagle w całej sprawie pojawia się instytucja doradztwa finansowego, jaką jest Open Finance? To tłumaczy z kolei Rafał Łyczek z fundacji Kup Franki:
– W cały proces zaangażowane były grupy doradców finansowych, m.in. z firmy Open Finance, która powiązana jest kapitałowo z bankami Dom Bank czy Getin Noble Bank, bo pod różnymi markami ten bank występował. Doradcy przekonywali, że kredyty są bezpieczne. Osoby biorące kredyt w złotówkach były przedstawiane jako, można tak powiedzieć, frajerzy. Oczywiście informowano o ryzyko kursowe, ale mówiono, że jest ono znikome. Nie mówiono już, że całe to pole jest zaminowane.

Jego “odminowaniem” chcą zająć się właśnie poznaniacy. Jakie są wyjścia z tej sytuacji? Sąd może ustalić nieważność całej umowy lub samej tylko klauzuli przeliczeniowej, przez którą banki zarabiają więcej na kredytach.
– Jeżeli sąd uzna, że nieważna jest klauzula przeliczeniowa, to możliwe są dwa scenariusze: albo sąd pójdzie dalej i powie, że całość trzeba traktować jako kredyt złotówkowy, dlatego, że klient dostał złotówki i złotówki oddaje – tłumaczy Korpalski. – Albo dojdzie do stwierdzenia, że można spłacać ten kredyt po średnim kursie NBP, ale byłoby to orzeczenie nie mające podstaw w kodeksie cywilnym i byłoby do pewnego stopnia sprzeczne z orzecznictwem trybunału sprawiedliwości, co w efekcie również mogłoby doprowadzić do tego, że kredyt zostanie jednak uznany za złotówkowy.

Jeden proces wiosny nie czyni

Wygrana w procesie nie będzie automatycznie oznaczała, że wszyscy z kredytami we frankach (lub innej walucie, bo do pozwu przystąpiły również osoby z kredytami w euro) będą płaciły mniej. Proces może jednak bardzo pomóc, ponieważ wówczas każdy będzie mógł się powoływać na wyrok. A chociaż w Polsce nie ma oficjalnego systemu precedensu sądowego, to jednak nieoficjalnie jest on uznawany. Najpierw jednak trzeba wygrać proces z bankiem.

– To będzie batalia, ale jesteśmy do niej dobrze przygotowani – podkreśla Beata Komarnicka-Nowak, kolejny radca prawny z poznańskiej kancelarii zaangażowanej w sprawę.