WtvK, czyli najbardziej winogradzka telewizja świętuje jubileusz

20 lat – tyle właśnie w grudniu ubiegłego roku skończyła Winogradzka Telewizja Kablowa. Nie da się ukryć – piękny wiek, zwłaszcza w czasach, gdy media częściej padają niż świętują okrągłe jubileusze. Dlatego postanowiliśmy zajrzeć za kulisy telewizji, by przekonać się, jak im się to udaje…

– Jak dojść do Winogradzkiej Telewizji Kablowej? Naszej telewizji? – starszy pan spotkany na osiedlu Przyjaźni uśmiecha się i pokazuje właściwy kierunek. – Wejście jest tam, od drugiej strony…

I rzeczywiście: trzeba minąć wejście do domu kultury “Słońce”, z mnóstwem kolorowych plakatów i informacji o przeróżnych atrakcjach – i już widać wejście do telewizji. Klienci trafiają przede wszystkim do Biura Obsługi Klienta – tu, u pani Natalii, najnowszego nabytku telewizji, można porozmawiać o ofercie programowej telewizji, o internecie mobilnym i stacjonarnym, a także o stacjonarnej telefonii – bo wszystkie te usługi oferuje swoim abonentom Winogradzka Telewizja Kablowa.

WTvK jednak nie jest typową kablówką. W swojej ofercie bowiem ma program lokalny, który przygotowują reporterzy i operatorzy telewizyjni. Ich redakcja i studio znajdują się nieco dalej w tym samym korytarzu, a najlepszym przewodnikiem po telewizyjnych zakamarkach jest Karolina Moczyńska, koordynator do spraw programowych telewizji, ale też doświadczona reporterka. A jak wygląda dzień telewizji?
– Reporterzy schodzą się około 8 rano, a o 9 jest zebranie, gdzie wydawca rozdziela pracę – opowiada Karolina. – Później razem z operatorami idą w teren. Wracają i montują to, co przynieśli, bo u nas reporter musi być także montażystą, a jak trzeba, to umieć także stanąć za kamerą. Około 15 materiały wędrują do wydawcy i on decyduje, czy wszystko w porządku, czy trzeba coś poprawić tak, by były gotowe na 17, kiedy emitujemy serwis informacyjny.

Ale oczywiście oddanie materiału nie znaczy, że nie ma już nic do roboty. WTvK emituje także magazyny, więc po zrobieniu “newsów” reporterzy siadają nad swoimi autorskimi materiałami czy reportażami. Zawsze też wieczorem w redakcji jest reporter dyżurny – tak na wszelki wypadek, gdyby się coś działo.

Terenem pracy są oczywiście całe Winogrady. To spory obszar: pięć osiedli, tyleż domów kultury i mnóstwo ludzkich spraw. Ale czy wystarczy tematów, by zbudować serwis informacyjny i jeszcze do tego kilka magazynów?
– Oczywiście – śmieje się reporterka Katarzyna Kajewska. – Czasami jest posucha, ale po to są reporterzy, żeby umieli kreować i znajdywać tematy, prawda?

Katarzyna Kajewska pracuje w w WTvK już od 15 lat i nie zamieniłaby tej pracy na inną.
– Zawsze interesowałam się filmem, potrafiłam obsługiwać kamerę, więc szukanie pracy w telewizji było oczywistym wyborem, a 15 lat temu nie było wcale tak wielu możliwości – opowiada. – Gdy tu przyszłam, właśnie budował się zespół, spodobało mi się i tak już zostało…

Jakoś nie kusiło jej, żeby odejść do innych mediów. Nawet telewizji.
– Tu jest przestrzeń do pracy – wyjaśnia. Mam swobodę twórczą, mogę się rozwijać, być kreatywna, a poza informacjami lokalnymi tworzyć swoje autorskie materiały. W innych telewizjach takiej swobody raczej bym nie miała. No i atmosfera pracy też jest tu bardzo dobra.

Druga reporterka, Joanna Ostanska-Zamojska, już biegnie na materiał, zgarniając po drodze operatora. Dzień jak co dzień. Katarzyna Kajewska też pewnie zaraz pobiegnie w teren. Wrócą po południu, na montaż i na program informacyjny.

Ale dzięki temu, że wszyscy są w terenie, można bez problemu zajrzeć do studia, w którym dopiero zaczynają się przygotowania do popołudniowego programu. Mariusz Bryś, operator, ustawia kamerę, żeby pokazać, jak to wygląda podczas programu, Tadeusz Tuczyński, kolejny operator, już ślęczy nad jakimś montażem, a Przemysław Budzik,
reporter i specjalista od historii, zaczyna pracę od… sprzątania biurka.
– Nie, nie nie, żadnych zdjęć – śmieją się. – Przecież jesteśmy w pracy!

Ale chętnie pokazują studio, ustawienie kamer i całe szeregi jeszcze wyłączonych reflektorów. Bo studio to duma telewizji, jest bardzo przytulne i – jak to się mówi – ustawne. To właśnie tutaj nagrywane są wszystkie programy, odbywają się dyskusje i spotkania. To miejsce zna wielu mieszkańców winogradzkich osiedli, bo także oni bardzo często są
gośćmi telewizji, by opowiadać o swoich problemach i pomysłach. Dyskusje bywają gorące, ale właśnie o to chodzi. Telewizja przecież musi mieć nerw…

Nieco dalej jest techniczno-administracyjne serce telewizji: działy ekonomiczny i IT, tutaj też jest stanowisko osiedlowego monitoringu. Paweł Suchorski, kierownik telewizji, nazywa oba działy żartobliwie “ekipą myślącą”, bo nie da się ukryć, że przy takiej skali i różnorodności działania od ich myślenia właściwie zależy wszystko…

– Świętujemy właśnie jubileusz 20-lecia, ale trzeba pamiętać, że wtedy się zaczęła telewizja kablowa – opowiada kierownik. – Później powstał program lokalny, który jest do dziś. Kolejna usługą był monitoring: teraz mamy 135 kamer, które obserwują teren na pięciu osiedlach. Później doszedł internet stacjonarny, telefonia stacjonarna i internet mobilny, nasze najnowsze dziecko.

I mimo że czasy się zmieniają, a technologi idzie do przodu – Winogradzkiej telewizji Kablowej niezmiennie udaje się utrzymać na topie i zachować stabilność. A to niewiele mediów może w dzisiejszych czasach powiedzieć o sobie. Na czym polega sekret tego sukcesu?
– Kiedyś to się nazywało pracą organiczną – śmieje się Paweł Suchorski. – Budowanie stopniowo, powoli, solidnie i za własne pieniądze, nie pożyczone. Nie korzystamy z obcych funduszy, a więc nie mamy odsetek, które musielibyśmy oddawać z zysków. Możemy więc ten zysk wykorzystać na rozwój, na inwestycje. Trzeba też mieć pomysł i plan, a później go konsekwentnie realizować. Bo nie ma nic gorszego niż nagłe zwroty akcji w jakiejkolwiek firmie: raz to robić, raz co innego. Ważna też jest dobra organizacja pracy całego zespołu. I w ten sposób jesteśmy żywym dowodem na to, że własnymi siłami, polskim kapitałem można stworzyć coś nowoczesnego, coś na topie i coś, co się sprzedaje…