Gdzie kupić świeżego i taniego karpia?

Świeża ryba ma zawsze zamknięty pyszczek, jej łuski są gładkie i lśniące, oczy wypukłe i błyszczące, a ciało sprężyste, co możemy sprawdzić po jego naciśnięciu. Świeża ryba powinna mieć też jasnoczerwone skrzela, a włożona do wody opada na dno.

Gdy ryba nie spełnia choćby jednego z tych kryteriów: jest pokryta śluzem, skrzela ma żółtoszare, a ciało jak plastelina, w którym wgłębienia po naciśnięciu zostają na długo – wówczas lepiej zrezygnować z kupna.

Warto też wiedzieć, że świeża ryba nie może śmierdzieć: ryba morska musi mieć zapach morza, a słodkowodna – jeziora. Karp co prawda może mieć zapach mułu, bo ta ryba w mule żeruje. Jeśli nam to przeszkadza, można rybę po kupieniu wymoczyć w mleku i cytrynie, albo kupując wybrać karpia hodowanego w zbiorniku ze żwirowym dnem.

Jeśli zdecydujemy się na kupno ryby mrożonej, wówczas trzeba zwrócić uwagę na opakowanie. Jeśli jest dziurawe, wilgoć z ryby mogła częściowo wyparować, a wtedy, czegokolwiek byśmy z nią nie robili – będzie wysuszona i niesmaczna.

Wiele osób wybiera filety karpi, bo nie lubi ości. Jednak ryba przyrządzona razem z ośćmi ma bardziej wyrazisty i pełny smak niż filet. W dodatku z ośćmi mona sobie poradzić – wystarczy przed smażeniem naciąć rybę co 2 mm, a wtedy w czasie smażenia ości same wyjdą na wierzch i nie będą utrudniać jedzenia.

Pozostaje więc jeszcze kwestia ceny. Najtaniej jest oczywiście w marketach: tu ceny zaczynają się od 7,99 zł/kg. Jeśli jednak ktoś zdecyduje się na karpie z Centrali Rybnej, musi już zapłacić dwa razy tyle i mniej więcej porównywalną cenę mają karpie z Milicza, które można kupić na placu Bernardyńskim. Jeśli jednak zdecydujemy się na filety, to będziemy musieli zapłacić znacznie więcej: w Piotrze i Pawle kosztują 25,50 zł/kg, a to jedna z tańszych ofert! Jeszcze drożej – średnio o 2 zł na kilogramie – zapłacimy za filety w panierce lub przyprawach, gotowe do smażenia.