Piątek trzynastego? To na szczęście!

To już kolejny “czarny” piątek tego roku! A chyba żaden inny dzień nie cieszy się gorszą opinią niż to pechowe zestawienie: piątek i trzynastego. Ale naprawdę nie warto się martwić, nawet jeśli się wierzy w przesądy – i wróżki, i wszyscy inni specjaliści od spraw ezoterycznych twierdzą, że to nieprawda!

Skąd więc wziął się ten przesąd? Według jednej wersji ponura sława piątku trzynastego zaczęła się od króla Francji Filipa IV Pięknego, który od dawna zazdrościł zakonowi templariuszom wpływów i bogactw. Ponieważ sam ciągle tonął w długach, postanowił zlikwidować zakon, by dobrać się do jego pieniędzy. I aresztował wszystkich braci, a po odpowiedniej dawce tortur skazał ich na śmierć na stosach  za czary i oddawanie czci pogańskim bóstwom. Dorobienie takiej ideologii nie było trudne, bo templariusze słynęli jako znawcy wiedzy tajemnej – ich zakon powstał przecież w Jerozolimie, na tym egzotycznym Wschodzie…

Apogeum akcji nastąpiło właśnie w piątek, 13 października 1307 roku, kiedy to na stos powędrował ostatni wielki mistrz zakonu, Jakub do Molay. Ostatkiem sił wycieńczony torturami zakonnik przeklął ze stosu sprawców swej śmierci: króla Filipa, jego kanclerza Wilhelma de Nogaret i papieża Klemensa V, wzywając ich za sobą na Sąd Boży przed upływem roku. Co ciekawe, wszyscy rzeczywiście zmarli przed końcem roku 1307. Czy trzeba dodawać, że żadnych skarbów templariuszy nie znaleziono do dziś…? Ale od 1307 roku piątek trzynastego uchodzi za wyjątkowo złowróżbny.

Inna wersja twierdzi, że zła sława piątku trzynastego wywodzi się jeszcze ze starożytności, kiedy to liczono czas opierając się na liczbie 12: do dziś mamy 12 miesięcy, dwanaście przedmiotów ma swoją odrębną nazwę – to tuzin, dzień i noc dzielono po równo na 12 godzin – i tak dalej, i tak dalej. Ta dodatkowa jedynka wprowadzała chaos w tym świecie, niewygodę, zaczęto ją uważać za pechową do tego stopnia, że w średniowieczu nazywano liczbę 13 „diabelskim tuzinem”. Trzynastu przecież było też apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy, a wiadomo, że nie była to zbyt szczęśliwa uroczystość i jeden z  owej trzynastki zapisał się w pamięci potomnych niezbyt pochlebnie… 

A piątek? Był to dzień męki Pańskiej, co w krajach chrześcijańskich było wystarczającym powodem, żeby uznać go za może nie pechowy, ale nieszczęśliwy dzień. Co wiec mogło znaczyć połączenie tych dwóch terminów? Oczywiście dzień wyjątkowo pechowy…

Tymczasem i według znawców wiedzy ezoterycznej i empirycznej o żadnym pechu związanym z taką datą w ogóle być nie może. Dla wróżek i numerologów to w ogóle wyjątkowo szczęśliwy dzień. Ze względu na wiarę w pechowość tej daty drzwi im się nie zamykają od rana do wieczora, aczkolwiek według magii nie ma w trzynastce i piątku nic pechowego. Psychologowie natomiast twierdzą, że owszem, ten dzień może być pechowy, jeśli w to szczerze wierzymy – nakręcanie samego siebie myślami o tym, co pechowego może się wydarzyć sprawia, że wiele rzeczy wydarza się rzeczywiście…

Dlatego rozpocznijmy dzień z przekonaniem, że będzie to wyjątkowo dobry dzień – a jeśli ktoś ma wątpliwości, to niech ukradkiem sypnie za siebie szczyptę soli na szczęście. No i pod żadnym pozorem niech nie przechodzi pod rozłożoną drabiną!