Beaujolais Nouveau po poznańsku

Cały świat łącznie z Japonią kąpie się tego dnia w czerwonym winie – i to często dosłownie. Wszyscy zakładają czarne berety i spotykają z przyjaciółmi, żeby w trzeci czwartek listopada napić się młodego czerwonego wina i bawić do upadłego. W Poznaniu jednak święto nie bardzo się przyjęło, chociaż społeczność francuska jest tu całkiem spora, a i miłośników dobrego wina nie brakuje. Dlaczego lubimy Halloween, walentynki, a Beaujolais Nouveau nie?

W czwartek 21 listopada – a więc trzeci czwartek miesiąca – niewiele można było znaleźć sygnałów, że zaczyna się wielkie picie wina. Na drzwiach trzech, może czterech lokali można było zobaczyć plakaty zapraszające na beaujolais nouveau, kilka butelek stało dyskretnie w kącie Piotra i Pawła, beaujolais miało tych kilka poważnych sklepów winiarskich w Poznaniu. I to wszystko.

– To prawda, trudno znaleźć lokal, gdzie można świętować beaujolais nouveau – zgadza się pani Małgosia, żona rodowitego Francuza. Oboje mieszkają w Poznaniu i jak mówią, co roku jest problem, by znaleźć miejsce, w którym można by było tak się bawić przy młodym winie jak we Francji: wesoło, bez zbytniego nadęcia.
– Jeśli już gdzieś jest, to są to drogie restauracje, do których raczej się nie pójdzie wypić kilka butelek wina, bo to za drogo. Brakuje czegoś takiego jak francuskie bistro – mówi pani Małgosia, a mąż się z nią zgadza.

Ta historia stoi w niejakiej opozycji do stojącego tuż obok stołu, zastawionego butelkami beaujolais nouveau, oczywiście – i smakołykami, które do tego wina pasują. To Daria Kuttene i jej mąż, Cyril postanowili świętować otwarcie butelek z młodym winem w swoim lokalu Le Petit Paris w Starym Browarze. Wiele wyjaśnia fakt, że Cyril Kuttene jest Francuzem i jemu także doskwierał brak  tego święta w Poznaniu.
– Mamy tu nasze pieczywo pieczone u nas na miejscu, deskę francuskich wędlin, oczywiście sery: camembert, gruyere i ser kozi – wylicza pani Daria. – Jest sałatka z naszym sosem winegret, paszteciki z kozim serem, pasztet z tuńczyka z kaparami i koprem, jest też tapenada, w Poznaniu w ogóle nieosiągalna.

Tapenada to pasta, którą robi się z oliwek, anchois i oliwy z dodatkami, bardzo popularna zwłaszcza na południu Francji. Je się ją z jako dodatek do pieczywa – pani Daria poleca panini z tapenadą, mozzarellą i pomidorami. Oczywiście doskonale smakuje z młodym czerwonym winem, jak zresztą wszystko, co jest na stole. A jak smakuje samo wino?

Cyril Kuttene z żartobliwą powagą nalewa kieliszek i ogląda pod światło, a potem smakuje. To rzeczywiście trochę żart, bo Beaujolais to młode wino, a więc nie można się tu spodziewać jakiejś złożoności smaków, poziomów odkrywania aromatu występujących w winie liczącym już kilka lat. Beaujolais to wino o prostym, świeżym i zazwyczaj owocowym smaku, łagodne, bez posmaku taniny, bo ona się wykształca w czasie leżakowania. Czym smakuje w tym roku?
– Powiedziałabym, że czuję aromat porzeczki – ocenia pani Małgosia. – W ubiegłym roku wydawało mi się bardziej łagodne, z aromatem bananów.

– Jest dobre – ocenia Cyril Kuttene. – Ale tak naprawdę z beaujolais jest tak, że im więcej się pije tym więcej się czuje niuansów smakowych no i oczywiście tym lepiej to wino smakuje, więc pije się więcej, by jeszcze lepiej wyczuć smak. O proszę, chyba właśnie odkryliśmy fenomen tego wina…

A przecież smak wina to nie wszystko – trzeba jeszcze sprawdzić, z czym smakuje w tym roku najlepiej: czy ser, czy kiełbaski, a może pasztecik z kozim serem? I koniecznie swoją opinią podzielić się z przyjaciółmi, a później wysłuchać, co oni na to…

W trakcie dyskusji o walorach wina, zasobów stołu dochodzi coraz więcej miłośników beaujolais nouveau. Wszyscy powtarzają to samo: trudno w Poznaniu znaleźć miejsce, gdzie można sobie wejść, spotkać z przyjaciółmi, wypić kilka butelek tego wina, coś zjeść – i nie wyjść zrujnowanym.
– Dziwi mnie to, bo przecież impreza z piciem młodego, niedrogiego wina to coś, co na pewno przyciągnie ludzi do lokalu – mówi kolejny z gości. – Dlaczego żaden z restauratorów jeszcze na to nie wpadł?

Nitk nie wie, dlaczego – może po prostu trzeba więcej czasu? Halloween i walentynki pojawiły się znacznie wcześniej. A może musi się pojawić więcej wielbicieli wina w Poznaniu?

Rozmowy trwają, śmiechu jest coraz więcej, a kolejne puste butelki wędrują z powrotem do magazynu. Tegoroczne beaujolais jest rzeczywiście wyjątkowo łagodne i owocowe, pije się je wręcz jak sok, a nie czerwone wino. Doskonale smakuje z serami, wędzoną szynką czy kiełbasą – ale to chyba najlepiej sprawdzić już samodzielnie. Trzeba tylko pamiętać, że beaujolais pije się zaraz po zrobieniu dlatego, że nie nadaje się do długiego przechowywania. Każdy miłośnik tego wina ma więc czas mniej więcej do świąt, bo kto nie zdąży – będzie musiał czekać do przyszłego roku…