Kraftwerk: doskonałe, precyzyjne show

Są legendą muzyki elektronicznej – ale wiele legend nie wytrzymuje konfrontacji z czasem. Kraftwerk na poznańskim koncercie pokazali, że miano legendy należy im się jak najsłuszniej. Ich muzyka nadal jest ponadczasowa.

A przecież dziś Kraftwerk to w zasadzie dość leciwi czterej panowie, którzy owszem, powalali świat na kolana, ale to było w latach 80. Czy dziś, słuchając utworów, które kiedyś znali wszyscy, nie będzie czuli tej przykrej mieszanki zażenowania i zawodu, która często się zdarza, gdy słyszymy współczesnie gwiazdy sprzed lat?

Okazało się, że nie. Okzało się, że muzyka Kraftwerk jest naprawdę ponadczasowa i naprawdę uniwersalna. Zaczęli słynnym “The Robots” i ten kawałek zdecydowanie nie trącił myszką, a precyzja wykonania i skoordynowania wszystkich elementów koncertu własnie podczas tego kawałka chyba budziła największy podziw.

Bo koncert Kraftwerk nie było po prostu koncertem – było to trójwymiarowe widowisko multimedialne przenoszące widzów za sprawą obrazu i dźwięku w inny wymiar. Każdy widz dostał okulary 3D i mógł słuchając śledzić wizualizacje na wielkim ekranie znajdującym się za muzykami.

Wszystko było dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, nic nie zostało zostawione przypadkowi – dzięki temu prawie dwugodzinny koncert był niesamowicie profesjonalnym, spójnym i wciągającym widowiskiem.

I mimo że wykorzystana przez zespół technologia nie jest już najnowszych krzykiem techniki 3D, a teksty utworów składały się czasami zaledwie z kilku powtarzanych na okrągło słów, to jednak nikt nie mógłby zarzucić muzykom taniego efekciarstwa i infantylizmu. To wszystko tylko podkreślało rosnące odczłowieczenie naszego świata – i skłaniało do zastanowienia. Ilu współczesnych muzyków potrafiłoby tego dokonać posługując się tak prostymi i oszczędnymi metodami?

Świetny koncert. Nawet dla tych, którzy nie lubią muzyki eklektronicznej. Na pewno po nim zmieniliby zdanie.