Byli “My-Poznaniacy” założyli “Prawo do Miasta”

Byli członkowie Stowarzyszenia My-Poznaniacy już podczas wystąpienia z organizacji zapowiadali, że nie składają broni w walce o lepszy Poznań. Słowa dotrzymali – powołają Stowarzyszenie Prawo do Miasta.

Pierwsza połowa 2013 roku była bardzo nerwowa dla członków Stowarzyszenia My-Poznaniacy. Członkowie organizacji przez kilka miesięcy próbowali rozwiązać swoje problemy, nie informując o nich szerzej. W końcu jednak grupa członków, wśród których była większość założycieli “My-P”, wystąpiła ze stowarzyszenia.

Od początku jednak grupa ta zapowiadała, że dalej będzie walczyć o dobro Poznania i jego mieszkańców. Zmienia się jednak szyld – 25 kwietnia na zebraniu założycielskim trzydzieści pięć osób zawiązało Stowarzyszenie Prawo do Miasta. Pośród nich jest większość założycieli stowarzyszenia My-Poznaniacy jak i osoby z “My-P” organizacyjnie niezwiązane.

Oto przesłanie nowej poznańskiej organizacji społecznej:
“Pierwszym ruchem miejskim w Polsce, który z powodzeniem próbował zmieniać miasto na lepsze, skupiając ponad podziałami mieszkańców z różnych środowisk, współpracujących w sprawach lokalnych i ogólnomiejskich było Porozumienie Społeczne My-Poznaniacy, ukonstytuowane 20 listopada 2007 r., potem sformalizowane jako stowarzyszenie. Spowodowało ono w Poznaniu przełom społeczny i walnie przyczyniło się do powstania nowej jakości społeczeństwa obywatelskiego.

Dzięki poparciu mieszkańców dysponowało społecznym autorytetem, respektem władz i sił politycznych. Zainspirowało też aktywne środowiska w innych miastach do bardziej zdecydowanych i szerokich działań na rzecz mieszkańców. Wyrazem tego stał się Kongres Ruchów Miejskich, zapoczątkowany w Poznaniu w czerwcu 2011 r. dla poszukiwania rozwiązań problemów miejskich przekraczających możliwości lokalne – na szczeblu krajowym.

W ciągu tych lat wiele się zmieniło, i nasze miasto nie jest już takie samo.
Zaczynaliśmy jako reakcja na eskalację konfliktów społecznych wywoływanych przez niekorzystne, głównie komercyjne inwestycje. Obecnie rozwija się przewlekły kryzys gospodarczy, inwestycje się zwijają, a miasto obciążone jest ogromnym zadłużeniem na wiele lat, które musimy spłacić my – mieszkańcy.
Odnieśliśmy sukces, ale głównie na płaszczyźnie retorycznej.

Władze głoszą nasze idee jako swoje, rozwój zrównoważony i społeczna partycypacja, ale głównie w celach propagandowo-wizerunkowych. W sprawach istotnych, kiedy chodzi o duże interesy partykularne, głos mieszkańców nadal nie ma większego znaczenia.

Od czasu kiedy niemal sami stawaliśmy do sporu z władzami, zmieniła się też strona społeczna. Obok wzrostu roli i aktywności rad osiedli, bardzo rozszerza się oddolna społeczna partycypacja. Powstają licznie kolejne inicjatyw, ruchy, organizacje lokalne, z potrzeby współgospodarzenia miastem i współdecydowania o nim.

Wszystko to stwarza sytuację nową, bardziej złożoną i trudniejszą, w której przeciwstawianie się władzy i protest nie wystarczy. Potrzeba nowego otwarcia w dziedzinie form i organizacji aktywności obywatelskiej, którego dokonanie przekracza horyzont naszych dotychczasowych doświadczeń. Bo w nowej, kryzysowej sytuacji pojawiają się jakościowo nowe wyzwania wymagające bardziej wyrafinowanej aktywności, wielostronnej i wielopodmiotowej, lokalno-globalnej. Potrzeba nowych formuł działania, nowych podmiotów, na nowo opowiedzianych idei.

Dlatego wychodząc z dorobku i dotychczasowych doświadczeń, kontynuując je i rozszerzając, zawiązujemy nową, otwartą inicjatywę – ruch społeczny PRAWO do MIASTA. Jego celem jest jak najszersze upodmiotowienie mieszkańców Poznania i aglomeracji, z otwarciem na ruchy miejskie w całym kraju. W tym najważniejszym zadaniem wydaje się wypracowanie skutecznych sposobów oddziaływania na miasto i jego władze, ich decyzje i kierunki działania. Nie tylko prowadzenie debaty, ale efektywne dokonywanie zmiany.

To wymaga, oprócz eksperymentowania i refleksji, powszechnego zaangażowania się mieszkańców Poznania. Nie mają oni politycznego przełożenia na władze. Jak to zrobić? Idee mamy te same co dotąd, choć warunki gorsze a nasza opowieść została przez władze zawłaszczona i przez to strywializowana: miasto dla ludzi, rozwijające się w sposób zrównoważony, sprawiedliwe i demokratycznie zarządzane przez mieszkańców. Nawiązujemy nie tylko nazwą, ale i ideami, do światowego ruchu Right to the City.

Nie przesądzając formuły organizacyjnej, której kształtowanie się będzie pewnym procesem, zakładamy konieczność istnienia zarówno „twardych”, zorganizowanych struktur (rejestrowane stowarzyszenia, ew. fundacje), jak i otwartej, dynamicznej sieci społecznej, policentrycznej, wielozadaniowej i wielopodmiotowej.

Czytaj też:

My-Poznaniacy – rozłam staje się faktem