Na Świętym Marcinie zamontowali słupki

Lobby słupkowe zwyciężyło: na chodniku Świętego Marcina, tuż przy Piekarach, zakończono montaż słupków. To ma uchronić tę stronę ulicy przed nagminnie parkującymi tam samochodami. Ale czy to na pewno dobre rozwiązanie?

Wojna o słupki toczy się od dawna, dotyczy nie tylko Świętego Marcina, ale wszystkich miejsc, gdzie parkujący niezgodnie z przepisami kierowcy utrudniają życie pieszym, a często także tramwajom, gdy zaparkują na torach.

Przeciwko są oczywiście sami kierowcy, zwłaszcza ci, którzy lubią zostawić auto na awaryjnych tam, gdzie tego absolutnie robić nie wolno. Przeciwko są także niektórzy piesi – bo słupki, zwłaszcza jeśli łączy je łańcuch, dość mocno utrudniają przechodzenie przez ulicę poza wyznaczonymi przejściami.
Przeciwko jest też Zarząd Dróg Miejskich – najpierw z powodów finansowych, a później dlatego, że ich zdaniem nie można zagrodzić słupkami całego miasta. Przecież gdy kierowcy zaparkują niezgodnie z przepisami powinna się nimi zająć policja, po co od razu słupki. Argument, że pewnie w całym regionie nie ma tylu policjantów, by upilnowali kierowców choćby w centrum, nie jest wystarczający.

Zdaniem zwolenników słupków to najlepsze wyjście w sytuacji, gdy nie ma tylu policjantów, by patrol mógł stać na każdym narożniku i karać mandatami wszyskich niesfornych kierowców – a praktyka pokazała, że to jedyna metoda, która się sprawdza na poznańskich ulicach. Za słupkami są też ci piesi, którzy mają kłopoty z przejściem chodnikiem, bo jakiś “miły” kierowca zaparkował tak, że między budynkiem a autem jest na przykład 15 cm wolnej przestrzeni.

Słupki popiera także MPK, a dlaczego, przykłady można by mnożyć: tramwaje stojące w korku na placu Wolności, bo jakiś kierowca zablokował torowisko, wstrzymanie ruchu na Hetmańskiej czy Królowej Jadwigi z tego samego powodu – czy na Świętym Marcinie. Tu w czerwcu ubiegłego roku pewien niefrasobliwy kierowca pobił chyba wszystkie możliwe rekordy: bo nie dość, że zaparkował sobie auto tuż przy torach dokładnie blokując przejazd tramwajom, to jeszcze zrobił to w godzinach szczytu i w czasie działania Strefy Kibica, z powodu której całe centrum składało się głównie z objazdów… Efekt? Kilkanaście stojących w korku tramwajów i kilkadziesiąt samochodów, bo one też nie mogły przejechać…

Tam, gdzie są słupki – auta nie parkują z przyczyn oczywistych. Tam, gdzie ich nie ma: stają jak chcą nie zwracając kompletnie uwagi na obowiązujące przepisy, policję i prawa przechodniów do kawałka chodnika. Dzięki słupkom na Świętym Marcinie przybył w mieście kolejny kawałek chodnika, po którym pieszy może iść z przekonaniem, że ta przestrzeń naprawdę należy do niego.

Czytaj także:

Jeden kierowca, budowa Strefy Kibica i paraliż całego centrum