Kobiety opanowały Stadion Miejski!

Nie chodzi tu jednak o kobiecą piłkę nożną (ani żadną inną dyscyplinę sportową) a o wielką wymianę ciuchów. Myli się jednak ten kto sądzi, że na Babim Targu chodzi wyłącznie o zdobycie nowych kreacji.

Babi Targ nie jest nową imprezą – w Poznaniu odbyło się już kilka jego edycji, jednak po raz pierwszy pojawiły się takie tłumy. Joanna Stankiewicz, inicjatorka imprezy i jednocześnie założycielka Ośrodku Rozwoju Osobistego Kobiet “Babiląd” jest wyraźnie zadowolona z frekwencji.

– Przyszło kilkaset osób, myślę, że ok. 600-700, ale trudno dokładnie powiedzieć. Mamy 1500 metrów kwadratowych powierzchni do dyspozycji i całość jest zajęta. Musi więc być nas dużo.

Rzeczywiście, przestrzeń na trzecim piętrze pierwszej trybuny poznańskiego Stadionu Miejskiego, gdzie tym razem odbywał się Babi Targ, była wypełniona po brzegi – aż trudno było przejść z jednego końca sali na drugi. Ale to wydarzenie nie było zwykłą wymianą ciuchów – całej imprezie towarzyszy głębsze przesłanie.

– Można wymienić, kupić lub sprzedać rzeczy, których już nie nosimy, które nam zalegają w szafach – tłumaczy Joanna Stankiewicz. – Chodzi o to, żeby ich nie wyrzucać, jeżeli są jeszcze dobre. Żeby nie powiększać tej góry śmieci, którą tworzymy codziennie, tylko te dobre rzeczy puścić dalej w obieg. Ekologicznie, żeby się ich pozbyć, żeby jeszcze komuś sprawiły satysfakcję.

Ciuchy, które pojawiły się na Babim Targu, miały różne historie. Pojawiły się m.in. młode poznańśkie projektantki z grupy Pa To Tej, oferujące swoje autorskie kreacje. Dominowały jednak dziewczyny, które z różnych względów chciały pozbyć się zalegających im w szafach ubrań. Jedną z nich była Zuzanna Kołupajło, studentka z Poznania, która musiała pilnie pozbyć się nadmiaru ubrań przez przeprowadzką do Warszawy.
– Pierwszy raz na Stadion Lecha. Na Babim Targu byłam już wcześniej, ale pierwszy raz przyszłam ze swoimi rzeczami – tłumaczy nam Zuza. – Nie udało mi się niczego sprzedać, ale przynajmniej poczytałam sobie książkę.

Zapewne wśród odwiedzających niedzielny Babi Targ było więcej kobiet, które po raz pierwszy znalazły się na piłkarskim stadionie. Jednak wybór miejsca nie miał żadnego podtekstu.

– W Poznaniu nie ma zbyt wielu dużych przestrzeni. Już nie mieściłyśmy się tam, gdzie byłyśmy wcześniej, a też Poznań nie dysponuje wielkimi halami, gdzie można coś takiego robić. Oczywiście oprócz Międzynarodowych Targów Poznańskich, które są dla nas nieosiągalne cenowo – tłumaczy Joanna Stankiewicz.

Jednak Babi Targ to nie tylko ciuchy dla dorosłych. Organizatorzy szczególnie zachęcali, aby przynosić ubrania dziecięce – z reguły bowiem są one w dobrym stanie i mogą służyć innym dzieciakom. Specjalnie na to wydarzenie został również wezwany Gratowóz, aby przy okazji wymiany garderoby można było pozbyć się również elektrośmieci. Dla dzieci zaś zorganizowano ekowarsztaty, podczas których urwisy mogły budować wielkie pojazdy ze… zwykłych śmieci, takich jak plastikowe butelki czy też kartony.

Kto nie mógł być na niedzielnym wydarzeniu, będzie musiał trochę poczekać na kolejny Babi Targ. Następna edycja bowiem odbędzie się za ok. 2 miesiące. Dokładna data nie jest jeszcze znana.