Jak było na Balu w Operze?

Wieczorowe suknie pań i garnitury panów: takich kreacji w Poznaniu w sylwestrowy wieczór nie brakowało. Ale nie ulega wątpliwości, że te najbardziej eleganckie można było zobaczyć na Balu w Operze.

Już sama lista atrakcji sprawiała, że włożenie balowej (nie wieczorowej ani koktajlowej!) sukni z długimi balowymi rękawiczkami wydawało się oczywiste. Przede wszystkim bal odbywał się w budynku Teatru Wielkiego w Poznaniu, a czego jak czego, ale urody temu budynkowi tak z zewnątrz jak i wewnątrz nikt nie może odmówić. Po drugie – balowi patronował Korpus Konsularny Miasta Poznania. A kto lepiej od dyplomatów wie, jak się ubrać odpowiednio na taką okazję i równie odpowiednio zachowywać?

Po trzecie – i chyba jednak najważniejsze – sam program tego wieczoru. Bal zaczął się koncertem muzyki Johanna Straussa, Charlesa Gounda, Jacquesa Offenbacha, George’a Gershwina, Lerroy’a Andersona, Leonarda Bernsteina – a więc najsłynniejszych przebojów operowych, operetkowych i musicalowych od “Zemsty nietoperza” przez “Fausta” po “West Side Story”, które – w wielkim stylu – wykonali chór, orkiestra i soliści Teatru Wielkiego.

Po koncercie goście zostali zaproszeni do sali balowej, a właściwie sal balowych, bo cały teatr stał się jedna wielką przestrzenią do tańca. Goście musieli się wykazać umiejętnościami tanecznymi na równie wysokim poziomie, co sama impreza, bo do tańca grano między innymi utwory Glenna Millera, nie brakowało też słynnych walców i argentyńskiego tanga.

Zabawa okazała się niezwykle udana, parkiety były zatłoczone tańczącymi, sporo chętnych skorzystało też z okazji i wzięło udział w licytacji kostiumów operowych. Nic więc dziwnego, że Teatr Wielki zapowiada powtórkę imprezy – za rok…