Joachim Czerniak: święta w Australii

Trwa niezwykła wyprawa rowerowa po Australii “Joachim zostawia raka w tyle. 10 000 km w pogoni za zdrowiem”. Joachim Czerniak z podpoznańskiej Mosiny spędza święta z dala od domu – i na siodełku rowerowym…

Chłopak wraz z osobami towarzyszącymi kontynuuje swoją „pogoń za zdrowiem” i pokonuje na rowerze 10 000 km po Australii. Ekipa pokonała już ponad połowę zaplanowanej na 6 miesięcy trasy.
Przypomnijmy, że ta wyprawa to dla Joachima forma rehabilitacji i wracania do pełnej kondycji. Trzy lata temu zdiagnozowano u niego guza mózgu. W wyniku powikłań pooperacyjnych, cierpiał na czasowy paraliż nóg. Długodystansowa jazda na rowerze pozwoliła mu znów zacząć samodzielnie chodzić.

Wyprawa po Australii rozpoczęła się na początku października. W tej chwili Joachim i reszta są w drodze do Sydney, gdzie chcą dojechać przed końcem roku. Dlatego Wigilię i dni świąteczne spędzą na rowerach, choć to nie znaczy, że nie zamierzają obchodzić Bożego Narodzenia.

– Wzięliśmy ze sobą z Polski płytę z kolędami, od księdza w Brisbane dostaliśmy opłatek i kupiliśmy kilka ozdób choinkowych. Trudno nam będzie tu znaleźć świerk czy jodłę, dlatego ubierzemy jakieś przypadkowe drzewko przy naszej drodze i spróbujemy przygotować kolację najbardziej zbliżoną do wigilijnych potraw – mówi Joachim Czerniak.

Karpia z pewnością trudno im będzie kupić, ale ponieważ jadą wzdłuż australijskiego wybrzeża, to zjedzą w zastępstwie łososia lub śledzia. Nie mają jednak zbyt dużo czasu na świętowanie, bo 25 grudnia rano ruszają dalej.
– Różnica czasu między nami a Polską to obecnie 10 godzin. Więc kiedy nasze rodziny i przyjaciele będą siedzieć przy wigilijnym stole, my będziemy już na rowerach pokonywać kolejne kilometry – mówi Robert Czerniak, ojciec Joachima.

Pokonywany dystans to z jednej strony wyzwanie, ale z drugiej strony – codzienna rehabilitacja dla Joachima. Jazda na rowerze pozwala mu walczyć ze spastycznością nóg, która jest konsekwencją wcześniejszej choroby. Na początku wyprawy nie było łatwo. Joachim miał kłopoty z adaptacją do australijskich upałów i lokalnej żywności. Ale z każdym dniem jego forma jest coraz lepsza, a on sam podkreśla, że czuje się silniejszy.
– Myślę, że jak przejedziemy te zaplanowane 10 tysięcy kilometrów, a może nawet trochę więcej, będę w naprawdę dobrej kondycji. Już widzę znaczącą różnicę, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej – dodaje Joachim.    

Wyprawę Joachima i codzienne relacje z jej przebiegu można śledzić na www.joachim.allforplanet.pl Tam również Internauci zostawiają swoje wyrazy wsparcia, pozdrowienia, a w ostatnich dniach także życzenia świąteczne dla Joachima.