Drużyna Szpiku ponownie w akcji

Były prezenty, kolędy, słowa otuchy i łzy wzruszenia. Drużyna Szpiku po raz kolejny odwiedziła małych pacjentów z ulicy Szpitalnej w Poznaniu.

W wigilijny wieczór jak co roku podzielimy się z rodziną opłatkiem i usiądziemy do stołu zastawionego świątecznymi potrawami, po czym rozpakujemy mniejsze lub większe prezenty, ułożone pod choinką. Takiego komfortu nie mają młodzi podopieczni z Kliniki Onkologii, Hematologii i Transplantologii Pediatrycznej Uniwersytetu Medycznego.

Pacjenci z placówki przy ul. Szpitalnej mają jednak to szczęście, że przy każdej możliwej okazji odwiedza ich Drużyna Szpiku. Przed tegorocznym Bożym Narodzeniem również odbyło się takie spotkanie – a skoro gwiazdka jest już blisko, to nie mogło zabraknąć świątecznych prezentów.

Za rozdawanie podarunków wzięła się prawdziwie gwiazdorska obsada. Podczas gdy Katarzyna Bujakiewicz, Sylwia Grzeszczak i Liber śpiewali kolędy w jednym ze szpitalnych pokoi, w następnym Julia Michalska i Michał Jeliński demonstrowali swoje medale olimpijskie.

– To są niesamowite emocje, zwłaszcza jak się ma dwuletnią córeczkę i gdzieś w głowie siedzi to wyobrażenie, że ta choroba może spotkać każdego – opowiada Katarzyna Bujakiewicz, która prawdopodobnie odwiedziła każde dziecko na oddziale. – Ja podziwiam rodziców, że to wszystko wytzymują, bo ja to nawet przy gorączce, jak dziecko ma 39 stopni, to trochę panikuję.

Emocje rzeczywiście sięgały zenitu. Nie tylko rozdającym prezenty, ale też odwiedzanym pacjentom oraz ich rodzicom i krewnym. Członkowie drużyny rozdawali prezenty, wieszali bombki, śpiewali kolędy i rozmawiali z pacjentami. Wydaje się, że to niewiele, ale dla dzieci, które leżą na tym oddziale, takie akcje mają duże znaczenie.

Pełen uznania dla działań Drużyny jest również prof. Jacek Wachowiak, kierownik kliniki.
– Takich akcji nigdy za wiele. To nasze leczenie jest bardzo długotrwałe, część dzieci jest spoza Poznania, przebywa w oddaleniu od domu. Każde urozmaicenie to ogromna radość i mogę sobie wyobrazić, że pomaga przetrwać to leczenie – podkreśla prof. Wachowiak. – Może nie ma to bezpośredniego przełożenia na ich zdrowie, ale na pewno ma to wpływ na ich samopoczucie.