Fly me to the moon, czyli andrzejki w Blue Note

Delikatne dźwięki swingu na początek, i to z Janem “Izbą” Izbińskim, a później fantastyczne, mocne uderzenie Lejdis bez Gentelmen. Po drodze były jeszcze rytmy Glenna Millera. To dopiero były andrzejki!

Organizatorem niezwykłej imprezy był Adam Bardabusz i jego orkiestra, a wszystko wzięło się z przekonania, że dobrej, tanecznej muzyki, zwłaszcza w dobrym wykonaniu i zwłaszcza tej, która już stała się klasyką, nigdy nie jest za dużo.

Zaczęło się kołysząco i swingowo dzięki fantastycznemu Swing Party Quartet z udziałem skrzypaczki Joanny Suligi. Grane przez nich standardy były w najwyższyms topniu wysmakowane i dopieszczone, a gdy jeszcze sam Jan “Izba” Izbiński zaśpiewał w sobie właściwym, niepowtarzalnym stylu “Fly me to the moon” – publiczność była w siódmym niebie. Nikt już nie miał wątpliwości, że miłośnicy swinga i dobrego, klasycznego jazzu w równie klasycznym wykonaniu – jeśli przyszli do Blue Note wieczorem 1 grudnia – to trafili we właściwe miejsce.

Jednak nie cały wieczór było tak spokojnie, a czego posłuchać – i co zatańczyć – mieli także zwolennicy ostrzejszych brzmień, gdy na scenie pojawił się zespół Lejdis bez Gentelmen, finalistki Must Be the Music. To – jak same o sobie mówią – pięć przebojowych dziewczyn, które swoją energią roznoszą scenę, rozgrzewają publiczność i porywają do szalonej zabawy, a przy okazji zadają kłam przekonaniu, że scena muzyczna należy głównie do mężczyzn. Także  w Poznaniu nie miały najmniejszego problemu, żeby rozgrzać publiczność, zachwyconą charyzmatycznym głosem wokalistki Miruny.

A przecież Lejdis były tylko jedną z wielu atrakcji tego wieczoru. Oprócz nich wystąpili gościnnie Krzysztof Rybarczyk (Dr Blues), a także Julia Stolpe, Dorota Janusz, Michał Malicki oraz DJ TOMEQ. I naprawdę nie można się dziwić, że parkiet był pełny do późnej nocy – a właściwie to nawet do rana.

Żałujcie, jeśli was tam nie było…