Bogdan Rymanowski o swojej książce „Ubek”

Na zaproszenie wydawnictwa Zysk i S-ka do Poznania zawitał Bogdan Rymanowski, który w księgarni przy ul. Wielkiej spotkał się czytelnikami, by opowiedzieć o książce „Ubek”.

Bogdan Rymanowski urodził się w Krakowie, na co dzień pracuje w Warszawie, a w Poznaniu w wydawnictwie Zysk i S-ka wydał książkę „Ubek”, która do łatwych nie należy.

Na początku z nieufnością podchodził do swojego bohatera, który jest oczywiście czarnym bohaterem. Dzisiaj próbuje przejść na tę drugą stronę dobra, jednak wcześniej był po stronie zła. Bogdan Rymanowski pisząc tę książkę cały czas miał w tyle głowy wątpliwości i podejrzenia. Do dzisiaj nie wie na ile swoimi pytaniami czy swoim słuchaniem wyciągnął z Janusza Molki prawdę.

Wydaje mu się, i to napisał na końcu książki, że jednak dostrzegł w jego oczach coś, co można nazwać próbą nawrócenia, oczyszczenia własnej osoby. Oczywiście jest to postać mroczna.

Niektórzy po przeczytaniu tej książki uważają, że jej autor jest naiwny. Dopuszcza taką możliwość, że ludzie mogą Molce nie ufać. Wydaje mu się jednak, że dziennikarz jest od tego, żeby nie tyle postawił kropkę nad „i”, lecz zadawał pytania. Co ciekawe w historii Molki, Bogdanowi Rymanowskiemu wydaje się, że jest to człowiek, który uważa, że ma prawo być lepszym.

– Chyba najtrudniejsze dla osób, które traktowały go jako przyjaciela, członka rodziny było to, że on nie tylko ich zdradził, ale w momentach przełomów politycznych traktował ich – powiedzmy sobie – okrutnie. To nie było tylko wyrachowanie, to był brak szacunku. Najwcześniej zaufał jednak środowisku SB. I to jest w książce Bogdana Rymanowskiego pokazane – mówi Katarzyna Zagórska, współprowadząca spotkanie.

Molka mówi o tym otwarcie, jako swoim upadku. Dla niego wskazaniem był odwrócony dekalog, czyli jak zaczął pić z esbekami i myśleć tak jak oni. W związku z tym swoich kolegów, którzy działali na rzecz wolnej Polski, którzy walczyli z komuną zaczął traktować tak samo jak jego nowi koledzy ze Służby Bezpieczeństwa. Przejął cały ich system myślenia.

Autorowi książki wydaje się, że bierze się to chyba stąd, że Janusz Molka nie miał nigdy przyjaźni w środowisku opozycyjnym. Autor opisuje w książce, że była to chyba skaza na psychice wynikająca z czasów młodości, która nie pozwalała mu się na takie totalne zbliżenie, otwarcie na przyjaciół. On dopiero w Służbie Bezpieczeństwa, po otrzymywaniu nagród, premii, gratulacji poczuł się dowartościowany. Miał mentalność człowieka, który chciał być najważniejszy, numerem jeden. A ludzie z SB bardzo dobrze wykorzystywali tę jego słabość. Wsiąkł w ten system. Stał się postacią, która ludzi traktowała instrumentalnie. Ważnym elementem jego życia był również alkohol. Alkoholem znieczulał to wszystko, co robił.

– To taki kontrapunkt – zauważa Katarzyna Zagórska. – W pewnym momencie widzimy podejmowane przez niego różne decyzje. To też jest z jego strony do któregoś momentu gra, i Bogdan Rymanowski to pokazuje. Molka ma ochotę przechytrzyć jeden i drugi system. Jedną rzeczywistość, która się zamyka i pewne struktury, które powstają.

– Największe emocje po wydaniu tej książki były wśród ludzi, którzy tworzyli nowe służby, wśród nich byli m.in. Konstanty Miodowicz i Andrzej Milczanowski. Spotkałem się z krytyką i z zarzutem, oczywiście nie wprost, że zawierzyłem esbekowi, a on przecież kłamie i nie mówi prawdy. Chciałem, by była to książka publicystyczna, gdyż nie jestem historykiem. Jestem tylko i wyłącznie rzemieślnikiem dziennikarstwa. Książka jest historią głównego bohatera, ale w tle dzieje się jakby historia Polski. I to jest tylko wycinek. Nie chcę być historykiem czasu przełomu, ale wydaje mi się, że warto było to opisać. To jest wstęp do tego by pójść głębiej – mówi Bogdan Rymanowski.

– Wracając jeszcze do głównego bohatera, to jego historia po roku dziewięćdziesiątym jest bardzo ciekawa. Powstać by mogła z tego jeszcze bardziej ciekawsza książka. Z mojej strony takiej książki już nie będzie, bo jestem niejako więźniem umowy. Molka zgodził się dlatego na tę rozmowę, gdyż umówiliśmy się wcześniej, że nie będę dotykał żadnych spraw, które dzieją się po dziewięćdziesiątym roku. Do końca jednak nie dotrzymałem tej umowy. Jak Molka zobaczył książkę to nie był zadowolony z tego, że cytuję innych ludzi. Ale z mojej strony to był taki manewr, że jego nie zapytałem co robił później, ale zapytałem innych ludzi, którzy mają z nim kontakt. I oni o tym opowiadali – mówi Rymanowski. – Dzisiaj Molka jest wybitnym alpinistą, ma publikacje w języku niemieckim dotyczące Wermachtu w Niemczech, ma kontakty w różnych muzeach. Znam też historie, które pozwoliły mu przeżyć finansowo w późniejszych latach. Mogłaby z tego powstać druga książka, natomiast nie wiem czy ja bym już chciał kontynuować ten wątek – dodaje.