Ścieżki rowerowe są – a rowerzyści jadą ulicą…

Godzina 7.30 rano. Drogą Dębińską w kierunku centrum jedzie sobie rowerzysta – a za nim sznur pojazdów, które nie mogą go wyprzedzić, bo ruch jest duży. I tak jest co rano…

Pani Marta Janiak mieszka przy ulicy Czechosłowackiej i dojeżdża do pracy autobusem linii 76, który jedzie właśnie Drogą Dębińską. Już niejednokrotnie zdarzyło jej się spóźnić do pracy, bo autobus musiał jechać za rowerzystą, nie mogąc go wyprzedzić.

– Rano to ruchliwa ulica, autobus nie miał go jak wyprzedzić i musiał jechać za nim w tempie ślimaka – denerwuje się pani Marta. – To chyba coś nie tak? Dlaczego kilkadziesiąt osób w autobusie ma się dopasować do widzimisię jednego pana na rowerze, który ma w nosie to, że oni się spóźnią do pracy?

Podobny kłopot ma pani Krystyna, która dojeżdża do Poznania do pracy od strony Lubonia. Najwygodniej jej jechać do centrum Drogą Dębińską, bo nie krzyżuje się z innymi ulicami, nie ma świateł i jedzie się szybko. Pierwsze skrzyżowanie to dopiero ulica ojca Żelazka, więc przejazd do centrum od Lubonia trwa dosłownie 10 minut. A raczej trwałby, gdyby nie rowerzyści.

– Nie ma dnia, żebym właśnie nie natknęła się na rowerzystę w okolicach wiaduktu kolejowego – mówi pani Krystyna. – Zawsze mam nadzieję, że on pojedzie dalej prosto, ścieżką, ale nie, wszyscy skręcają w Drogę Dębińską i tamują ruch. Nie moge ich wyprzedzić, bo jeżdżę o tej porze, że ruch jest spory i jadą samochody z naprzeciwka, więc się wlokę za rowerem… Jazda do centrum trwa nie 10, ale przynajmniej 20 minut.

Problem stał się znacznie bardziej istotny z chwilą rozpoczęcia remontu Kaponiery i wiaduktu Górczyńskiego. Wielu kierowców chcących się dostać do centrum przejeżdża teraz właśnie przez Dębiec, ruch na ulicy jest znacznie większy niż normalnie, więc jeden rowerzysta może zablokować drogę kilkudziesięciu samochodom nie mówiąc już o miejskich autobusach.

Ale nie chodzi o jednego rowerzystę – jeździ ich tamtędy znacznie więcej. W ciągu godziny, od 7 do 8 rano stojąc przy ulicy Piastowskiej, naliczyliśmy sześciu rowerzystów, czyli jeden średnio jeden na 10 minut. To w zupełności wystarczy, żeby zablokować ulicę i utrudnić życie innym uczestnikom ruchu…

Rowerzyści oczywiście mają prawo jechać Drogą Dębińską – przepisy tego nie zabraniają, zwłaszcza że ścieżki rowerowej prowadzącej bezpośrednio wzdłuż Drogi Dębińskiej nie ma, bo tylko wtedy rowerzysta miałby obowiązek jechać właśnie ścieżką. Tylko dlaczego to robią, skoro akurat z tej części miasta do centrum prowadzą aż dwie ścieżki rowerowe – i obie są znacznie wygodniejsze niż jazda ulicą?

Jedna prowadzi wałami przeciwpowodziowymi wzdłuż Warty i dochodzi do ulicy Królowej Jadwigi, skąd dalej można jechać albo w stronę Starego Rynku albo na Rataje. To chyba najbardziej malownicza ścieżka Poznania. Druga prowadzi wzdłuż ulicy Dolna Wilda od wiaduktu kolejowego aż do Półwiejskiej, ale można z niej skręcić w ścieżkę prowadzącą wzdłuż Hetmańskiej, albo przejechać przez park Jana Pawła II i wyjechać na wysokości wylotu Strzeleckiej.

Możliwości bezpiecznej jazdy więc nie brakuje – dlaczego więc rowerzyści z nich nie korzystają, tylko utrudniają życie i jazdę innym uczestnikom ruchu? Oczywiście mogą o nich nie wiedzieć. Ale czy to wystarczające wytłumaczenie? Czy wystarczyłoby na przykład w przypadku kierowcy, który jechałby niezgodnie z przepisami, bo nie wiedział?