Czołg z Afganistanu już jest!

Najpierw przed bramę do koszar przy Wojska Polskiego zajechał samochodów konwojujący, a tuż za nim ukazał się na lawecie właśnie on: czołg Renault FT-17, najstarszy polski czołg, który przyjechał do Poznania z Afganistanu.

Czołg został wyprodukowany – prawdopodobnie – w latach 1917-1918 dla polskiej armii. Prawdopodobnie, bo na pewno będzie to wiadomo dopiero wtedy, gdy czołg zostanie rozebrany, a wszystkie jego części dokładnie zbadane.
– Po konstrukcji włazu zapewne będzie się można zorientować, czy na pewno jest polski – tłumaczy ppłk Tomasz Szulejko, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Lądowych. – Polacy zmodyfikowali włazy tak, by były bardziej bezpieczne.

Czołg brał udział w walkach na Wołyniu podczas wojny polsko-rosyjskiej i tam został porzucony prawdopodobnie z braku paliwa. Pojazd przejęli Rosjanie, a kilkadziesiąt lat później odnaleziono go w Afganistanie. Odtworzenie drogi czołgu do Afganistanu byłoby z pewnością fascynującym zajęciem…

Na ślad czołgu wpadli… Amerykanie, którzy właśnie z Afganistanu sprowadzili dwa czołgi Renault FT do Patton Army Museum. I mimo że na żadnej z części nie znaleziono jakichkolwiek oznaczeń, to jednak Charles lemons, dyrektor muzeum, uważa, że oba pojazdy stanowiły część pułku czołgów, który Francuzi dostarczyli Polakom w 1919 roku.

Nasi żołnierze, którzy od ponad 10 lat prowadzą tam misję stabilizacyjną, zaczęli więc poczukiwania innych czołgów – i udało im się znaleźć egzemplarz na terenie Ministerstwa Obrony Narodowej Afganistanu. Dzięki generalowi Jarosławowi Wierzcholskiemu – jego zaraził miłością do bronmi pancernej major Tomasz ogrodniczuk, szef Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu –  i pułkownikowi Robertowi Kaźmierskiemu po kilku miesiącach starań udało się sprowadzić czołg do Poznania. Dziś około południa triumfanie wjechał na teren Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Przy jego wjeździe asystował wyraźnie wzruszeni profesor Zbigniew Wawer, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie i pułkownik Piotr Kriese, komendant Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych.

– To historia naszej broni pancernej – Wyjaśnia profesor Wawer. – I cieszymy się, że przyjechał do kraju, bo to był ostatni moment, żeby tu trafił…

Profesor wyjaśnia, że nie ma pewności co do tego, czy to na pewno polski czołg, to się wyjaśni dopiero po jego rozebraniu i remoncie.

– Remontowany będzie tutaj, w Poznaniu – mówi profesor. – W oparciu o ludzi, którzy już mają doświadczenie w takiej pracy, oraz odpowiedni sprzęt.

– Dołożymy wszelkich starań, żeby sprzęt naprawić – obiecuje pułkownik Kriese.

Remont będzie się odbywał na koszt Muzeum Wojska Polskiego, bo po remoncie czołg zostanie przekazany właśnie tam, i potrwa około roku. Jednak, jak zapewnia profesor Wawer, czołg będzie często przyjeżdżał do Poznania – tak ze względu na tradycje broni pancernej, które są bardzo żywe w stolicy Wielkopolski, jak i cudowne ręce majora Tomasza Ogrodniczuka, kustosza poznańskiego muzeum, który na pewno będzie chciał od czasu do czasu doglądnąć swojego “czołgusia”.

– Nie ma takiej rzeczy, której rękami poznaniaków nie dałoby się uruchomić – śmieje się major Ogrodniczuk. – Mamy doświadczenie, udało nam się już przywrócić do życioa jedną “renówkę” i tankietkę z 35 roku. Już go poklepałem, dotknąłem tego naszego “czołgusia”…

Teraz czołg zostanie starannie rozłożony na najdrobniejsze części, a części – wypiaskowane i weryfikowane, żeby ostatecznie ustalić, czy to polski czołg, czy nie. Później trzeba będzie poszukać tych części, których brakuje.
– W sklepie się przecież ich nie kupi – smieje si e kustosz. – Będziemy je dorabiać, może szukać w innych maszynach czy u Francuzów, bo u nich trochę zostało.

O kosztach trudno jeszcze mówić, bo czołg nie przeszedł szczegółowych oględzin, więc nie wiadomo jeszcze do końca, co trzeba będzie zrobić. Nie wiadomo też, czy rok wystarczy na remont – ale wszyscy mają nadzieję, że tak i że w przyszłym roku na 15 sierpnia w Święto Wojska Polskiego czołg będzie mógł wziąć udział w uroczystej defiladzie w Warszawie z tej okazji.