Kociak wszedł na drzewo w sobotę i już nie umiał sam zejść, a żadne próby ściągnięcia z drzewa coraz bardziej przerażonego, głodnego i zziębniętego kociaka nie dawały efektów. gałązki, wśród których ukrył się zwierzak, znajdowały się tak wysoko i były tak cienkie, że nie utrzymałyby człowieka. Podejście bliżej kota nie było więc mozliwe. Na pewno udałoby się to strażakom z wysięgnikiem, ale niestety, odmówili pomocy – wóz strażacki nie zmieściłby się przy drzewie i jeszcze mogliby uszkodzić kosz…
Sytuacja stawała się dramatyczna, bo noce są już zimne, a kociak wprawdzie ma futro, ale przecież od soboty nic nie jadł ani nie pił. To, że osłabiony spadnie z drzewa, było tylko kwestią czasu… A ratunku jak nie było tak nie było.
– Czy ktoś mógłby pożyczyć drabinę, ewetualnie pomóc nam ściągnąć tego biedaka z drzewa? – pytali zdesperowani wolontariusze fundacji jeszcze wczoraj na Facebooku.
No i udało się znaleźć bohatera, a nawet dwoje.
– Nasz bohater wspiął się na drzewo na linach, a Dorota dzielnie go asekurowała – relacjonują wolontariusze Animalii. – Kotek był przerażony i zamiast iść do swojego wybawcy odsuwał się na coraz cieńsze gałązki. Jednak głód zwyciężył strach i udało się chwycić kota. Kocur z wdzięczności za ratowanie drapnął swojego wybawcę w rękę, taka to kocia wdzięczność…
Kot z fasonem zjechał na linie razem ze swoim wybawcą Grzegorzem. A po znalezieniu się na ziemi oboje bohaterowie – Dorota i Grzegorz – zostali poproszeni o nadanie imienia uratowanemu kociakowi. A sam kociak od razu po zdjęciu z drzewa powędrował do weterynarza.
Kotek okazał się domowym kotem, jak uznali specjaliści z fundacji. W lecznicy nie wykazywał agresji dał się zbadać, jest czyściutki, nie miał pcheł i wygląda na to, że miał dom. To młody kot, który ma może około roku. Jest drobniutki i chudy, ale je chętnie i na pewno szybko nabierze ciałka. W poniedziałek przejdzie kastrację.
Fundacja Animalia szuka teraz domu tymczasowego dla kota. Chętni powinni się zgłaszać do fundacji.