Ze Starym Marychem do Szreniawy

Wprawdzie niektórych cyklistów wystraszyła mocno jesienna pogoda, jednak mimo to znalazło się sporo odważnych i zdecydowanych kontynuować rowerową podróż aż do Szreniawy. Dotarli i bawili się tak, że sam Marych by im pozazdrościł…

Na początku trzeba zaznaczyć, że trasa wyprawy była wyjątkowo malownicza, co daje się zauważyć zwłaszcza jesienią – bo biegnie najpierw wałami przeciwpowodziowymi Warty, później zagłębia się w las i pozwala na podziwianie malowniczych zakrętów Warty oraz uroków nadrzecznej roślinności.

Jeszcze później przed oczarowanymi cyklistami otwiera się przepiękny Wielkopolski Park Narodowy, zachwycający kolorami wczesnej jesieni. O tej porze roku jest tam tak złoto od jesiennych liści, że prawie w ogóle nie czuje się braku słońca, a nawet chłodnych jesiennych mżawek. Mówi się nawet, że jesienią odważnym sprzyja pogoda i nawet jeśli wyruszą podczas deszczu, to na pewno pogoda się poprawi…

Tak też było i tym razem.
– Stary Marych nad nami czuwał i wyruszyliśmy prawie „na sucho” – odnotował Marcin Pilarczyk, przewodniczacy Rady Osiedla Stare Miasto, który dowodził wyprawą. – Pogoda dopisała, a z godziny na godzinę robiło się coraz cieplej. Do punktu docelowego dotarliśmy w dobrej kondycji, a humory nam dopisywały.

Wszyscy uczestnicy rajdu byli zachwyceni trasą – niestety, pojawił się mały zgrzyt…
– Obecność quadów w Wielkopolskim Parku Narodowym! – relacjonuje przewodniczący. – Za to na Dębinie powitała nas rodzina łabędzi…

Różnorodność wrażeń sprawiła, że na metę wszyscy zajechali prawie nie zmęczeni, choć porządnie głodni. Jednak na mecie na wszystkich czekał ciepły, solidny posiłek – a także reszta ekipy, czyli ci, którzy wystraszywszy się deszczu zdecydowali się na dojazd samochodem lub autobusem do Szreniawy. A wyprawę zakończył spacer do Mauzoleum Bierbaumów, wspólne zdjęcie i śpiewy przy ogniku przy wtórze akordeonu.