Rozjeżdżanie Malty: sprawa trafi do sądu?

Na trawniku za restauracją Maltanka niesforni kierowcy urządzili sobie plac treningowy. Co ciekawe, są wśród nich także… ochroniarze. – Nie pozwolimy na niszczenie zieleni – zapowiadają strażnicy miejscy, którzy, jeśli będzie trzeba, zamierzają skierować sprawę nawet do sądu.

Kierowców jeżdzących po trawnikach w parku nad Maltą zauważył nasz Użytkownik. Udało mu się zrobić zdjęcia, które przesłał do naszej redakcji.

– Nad Maltą są wyasfaltowane alejki dla pieszych – informuje nasz Użytkownik. Ochroniarze chyba sobie wzięli to do serca i do ujeżdżania służbowego auta wybrali łąkę obok stacji początkowej “Maltanki”. Powstała “ośla łąka”, bo inaczej niż osłem kierowcy nie można nazwać.

Co gorsza, nie jest to jednorazowy przypadek – dość często zdarza się, że kierowcy beztrosko przejeżdżają przez trawniki traktując je jako skrót albo metodę na ominięcie korków. Widać to na trawniku, który mimo pielęgnacji rozjeżdżany kołami aut, coraz bardziej przypomina klepisko niż fragment parku.

Sprawą jednak zamierzają się zająć strażnicy miejscy.

To nie jedyny przypadek, kiedy to na terenie Malty samochód jest zaparkowany na trawniku – mówi Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy SMMP. – W tym sezonie najczęściej interweniowaliśmy właśnie przy stacji Maltanki. Samo karanie nie zawsze odnosi skutek, ponieważ jest zbyt duża rotacja kierowców, ale za niszczenie zieleni strażnicy z Nowego Miasta wypisali tam w tym roku sporą liczbę mandatów (kwota maksymalna 500 zł).

Jednak teren przy Maltance to nie jedyne rozjeżdżane miejsce. Podobny problem wystapił przy Krańcowej, podczas  międzynarodowych zawodów wioślarskich, choć dotyczył tylko weekendu. Właśnie podczas dużych imprez i w weekendy strażnicy mają najwięcej pracy z kierowcami rozjeżdżającymi trawniki nad Maltą – do tego stopnia, że postanowili coś z tym zrobić.

– Zwróciliśmy się do zarządców terenów (ZDM i ZZM) o trwałe zablokowanie możliwości wjazdu na trawniki – wyjaśnia przemysław Piwecki. – Poprosiliśmy także o pomoc Zakład Lasów Poznańskich.

Z kłopotami musza się liczyć także kierowcy aut ochrony, które sfotografował nasz Użytkownik. Straż miejska zwróciła się już do firmy o podanie nazwiska kierowcy i wyjaśnienie sytuacji, a jesli trzeba, to pójdzie i do sądu.
– Nie może być przyzwolenia na niszczenie zieleni – mówi Piwecki.