Żulernia na Kassyusza: czy jest szansa na park?

Teren między ulicami Kassyusza a Kadłubka przypomina zaniedbany ugór porośnięty chwastami. Rozbite szkło, śmieci – i amatorzy tanich alkoholi, którzy lubią tu imprezować zakłócając spokój mieszkańcom okolicznych bloków. Teren najwyraźniej nie ma gospodarza. Dlaczego?

Ten zakątek Jeżyc na ogół robi miłe wrażenie – wokół widać kolorowe, zadbane i wyremontowane bloki wspólnot mieszkaniowych. Dopiero gdy się wejdzie między nie niepozorną ścieżynką, przed oczami rozpościera się zaskakujący widok: rozległy teren porośnięty wysokimi po pas chwastami. Kiedy było tu najwyraźniej boisko do koszykówki, bo na wysokim słupie jeszcze wiszą smętne resztki po koszu, a nieco dalej wystające spod  chwastów resztki asfaltu świadczą, że dalej było kolejne boisko. Może do piłki nożnej? To możliwe, sądząc po rozmiarze, chociaż jest tak zniszczone i zaniedbane, że trudno cokolwiek powiedzieć na pewno.

Wokół jest mnóstwo śmieci i rozbitego szkła, najwyraźniej od lat nikt tu nie sprzątał. To ten teren miała na myśli nasza Użytkowniczka Ania K.

“Zapraszam na dużo większy “skwerek” pomiędzy Kassyusza a Kadłubka, kiedyś boisko, a dziś żulernia” – napisała do nas. – “Ławka goszcząca tych, co nie tylko lubią wypić piwo pod chmurką (nie mam nic przeciwko), ale po wypiciu rozbić butelkę i szkło zostawić. Trawa jest nieskoszona od wielu miesięcy, ludzie wyrzucają z okien pasztety, kości a bywało, że i konika na biegunach.”

Teren z czterech stron otaczają bloki – nie ma więc możliwości, by nawet niezbyt głośna impreza pod gołym niebem nie przeszkadzała okolicznym mieszkańcom.
– czasami nie daje się wytrzymać – mówi starsza pani, której okna wychodzą właśnie na zapuszczony skwer. – Jak tylko piją to jeszcze pół biedy, ale też biją się i wrzeszczą po nocach, latem, jak wszyscy mamy otwarte okna, bo gorąco, to spać nie można. Sąsiedzi ciągle dzwonią to do straży, to na policję…

I tak jest – potwierdzają to strażnicy miejscy.
– Zgłoszenia w sprawie zakłócania porządku publicznego z tego rejonu wpływały do straży miejskiej  jeszcze pod koniec ubiegłego roku – przyznaje Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży. – Zgłaszali problemy mieszkańcy, którym przeszkadzał hałas osób spożywających alkohol. Jednak służby patrolowej w godzinach nocnych w praktyce ograniczamy do jednego czy 2 patroli na całe miasto, stąd zgłoszenia te prawdopodobnie docierają do policji.

Jednak patrolowanie czy karanie tych, którzy lubią tam pić, nie rozwiąże problemu samego terenu. Patrol odejdzie, a chętni na piwko pod chmurką wrócą albo przyjdą inni. Potwierdzają to mieszkańcy.
– Jak przychodzi patrol to jest cicho, ale jak tylko odejdą to zaraz zaczynają się krzyki – mówi pan Antoni Zakrzewski, który co prawda mieszka nieco dalej, ale tu wyprowadza psa. – Nie można by tu zrobić jakiegoś ładnego skweru czy placu zabaw dla dzieciaków? Brakuje tu czegoś takiego. Mam sąsiadów z małym dzieckiem i oni ciągle narzekają, że nie ma gdzie iść się pobawić.

Tego samego zdania jest Ania K.
“Czy nikomu nie przeszkadza mieszkanie w takim syfie?” – pyta. – “Nie można by tam zorganizować czegoś dla dzieciaków, które się szwendają bez celu po okolicy?”

Niestety, nie jest to takie łatwe. Przepisy mówią, że obowiązek zadbania o teren należy do jego właściciela – i jak ustalili strażnicy miejscy, dawne boisko należy do PKP. Jednak Polskie Koleje Państwowe twierdzą, że teren na pewno nie należy do nich – właśnie trwa wyjaśnianie, czyje tak naprawdę jest dawne boisko i kto powinien się o nie zatroszczyć.

– Na działce obok wczoraj ktoś kosił trawę – dodaje Przemysław Piwecki. – Tak więc jest gospodarz tego terenu, ale należy go “zmobilizować” do systematycznej pracy codziennie, a nie co jakiś czas.

Dbanie o swoją nieruchomość jest ustawowym obowiązkiem każdego właściciela – jednak nadal jeszcze wielu z nich nie przestrzega tego obowiązku.