Właściciele kamienicy przy Stolarskiej nie stawili się na wezwanie straży miejskiej!

Powodem wezwania był ciągły bałagan na terenie kamienicy. Ponieważ mimo ciągłych wizyt, pouczeń i mandatów nakładanych przez strażników na terenie posesji nadal był bałagan, straż miejska oficjalnie wezwała właścicieli budynku na osobiste spotkanie.

Wezwanie wysłano poczta, listem poleconym, jak to zazwyczaj się robi w takich sytuacjach. Obaj biznesmeni mieli przyjść w zyznaczonym terminie i wytłumaczyć się z bałaganu w budynku i jego otoczeniu. Ale nie przyjdą, przynajmniej nie tak zaraz, bo… nie odebrali wezwań.
– Pisma nie zostały odebrane, wróciły do urzędu – wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży miejskiej.

Być może właściciele kamienicy w natłoku zajęć nie mieli po prostu czasu, żeby pójść na pocztę, bo trzeba przyznać, że zmasowane działania połączonych sił policji, radnych, mediów i Powiatowego Inspektoratu Nadżoru Budowlanego przyczyniły im sporo dodatkowych zajęć – i kłopotów.

Administratorzy nie są już administratorami i nawet nie mogą się zbliżać do budynku, a w ubiegłym tygoniu prokuratura postawiła im zarzuty uporczywego i złośliwego nękania lokatorów. W dodatku panowie Ś. i Ż. nie są już tak jednomyślni co do swojej działalności jak na początku. Pan Paweł Ż. sprzedał swojemu wspólnikowi udziały w Fabryce Mieszkań i Ziemi, bo postanowił wycofać się z interesu. Podobno był zastraszany…

Co więc z tym fantem zamierza zrobić straż miejska?
– Będziemy szukać skuteczniejszych sposobów niż poczta – wyjaśnia Przemysław Piwecki.

A kodeks wykroczeń i kodeks postępowania cywilnego daje strażnikom całkiem sporo interesujących możliwości, które można zastosować w takim przypadku – i to szybko…

Czytaj także:

Stolarska: dlaczego to tak długo trwało?

Stolarska w urzędzie miasta