Prezydent Grobelny zbierał podpisy pod projektem ustawy

– To samorządy są motorem napędowym Polski – przekonywał prezydent Ryszard Grobelny, prezentując obywatelski projekt ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Dziś na Starym Rynku zachęcał poznaniaków, by podpisywali się pod projektem.

Po zmianach ustawy samorządowej, jakie były przeprowadzane w latach 2005-2011, dochody samorządów znacząco zmalały – natomiast zadań do realizacji wcale nie ubyło. Wręcz przeciwnie.
– Przykładem są wynagrodzenia dla nauczycieli – wyjaśnia Ryszard Grobelny. – Dla nauczycieli uczących w szkołach podwyżki są ujęte w subwencji oświatowej, ale nauczycielom przedszkoli musi już zapłacić samorząd.

Z powodu takich właśnie zmian, na przykład obcinania podatku od osób fizycznych, samorządy  dostają z kasy centralnej mniej o co najmniej 8 mln złotych w skali roku.
– Poznań na tych zmianach stracił najwięcej w Polsce – podkreśla prezydent. – Gdyby nie one, miasto miało by do dyspozycji rocznie dodatkowo 187 milionó złotych w budżecie. To poważna suma.

Wprawdzie nakładanie nowych zadań na samorządy bez przekazywania pieniędzy na ten cel jest niezgodne  z konstytucją i można to zaskarżyć, jednak – jak mówił prezydent – zanim się sprawa rozstrzygnie, minie dużo czasu. I w tym czasie samorzady nie będą mieć pieniędzy, a z zadaniami będą musiały coś zrobić.
– Rząd też ma trudną sytuację – przyznaje prezydent Grobelny. – Ale rząd może to sobie częściowo rekompensować na przykład podwyższając VAT czy składkę rentową, co zrobił. Samorząd nie ma takich możliwości, za to ponosi koszty tych decyzji, bo musi na przykład płacić pracownikom wyższe pensje o tę składkę.

Przygotowując projekt ustawy o dochodach samorządów jego twórcy chcieli przywrócenia stanu równowagi w finansach publicznych. Jak podkreślają, projekt ustawy nie zakłada podwyższenia podatków, czyli sięgania do kieszeni podatnika. Chodzi tylko o to, by skarb państwa szczodrzej dzielił się z regionami pieniędzmi, które do niego wpływają, a nie tylko zadaniami do wykonania.

Projekt został już zarejestrowany przez marszałka sejmu, może się więc rozpocząć pod nim zbieranie podpisów. Gdy podpisze się 100 tysięcy osób,  projekt wezmą pod lupę posłowie – prezydent Grobelny ma nadzieję, że uda się tego dokonać do końca września.

Wielką niewiadomą jest jednak reakcja posłów – czy poprą projekt?

– Posłowie nie zawsze w pełni sobie zdają sprawę z konsekwencji finansowych swoich ustaw – mówi oględnie prezydent. – Będziemy więc z nimi prowadzili rozmowy. Bardzo też byśmy nie chcieli, by projekt był wykorzystywany do gry politycznej, bo to zupełnie nie o to chodzi. Posłowie jednak są wybierani nie w Warszawie, ale w regionach i myślę, że jeśli uda nam się zebrać dużo podpisów, to skala poparcia da im do myślenia.

Odrzucenie ustawy przez posłów oznaczałoby – jak uważa prezydent – gwałtowny spadek aktywności gospodarczej w kraju, a to z kolei oznacza mniej miejsc pracy, spadek inwestycji i zahamowanie rozwoju całego kraju. A przecież to właśnie samorządy są motorem napędowym Polski.

Jak się okazało, tę opinię popiera całkiem sporo osób. Mało kto z zagadywanych przez prezydenta i radnych miejskich z Poznańskiego Ruchu Obywatelskiego podczas dzisiejszego podpisywania projektu odmawiał złożenia podpisu. Większość tylko dopytywała się, o jakie konkretnie inwestycje w Poznaniu będzie więcej.
– Ale właśnie o to też nam chodzi – mówi radny Andrzej Bielerzewski. – Żeby ludzie przy okazji mówili, czego najbardziej chcą w Poznaniu.

Laura Klimczak, która do Poznania przyjechała na studia z Grudządza, ma konkretne oczekiwania.
– Chcę, żeby miasta były ładniejsze – mówi. – I żeby było więcej nowych tramwajów, bo w starych dochodzi do awarii.

Pani Halina Maćkowiak jest emerytką i też podpisała projekt. Bo ma nadzieję, że dzięki niemu życie w miastach stanie się trochę tańsze.
– Na wyższe emerytury to wiadomo, trudno liczyć, ale jak miastom będzie lepiej, to może i nam emerytom będzie żyło się trochę lżej – podsumowała.

Czytaj także:

Samorządy chcą więcej pieniędzy – zaczyna się zbieranie podpisów