Żebracy: pomagać czy nie?

Podchodzą prosząc o datek na leczenie, jedzenie, czasami grają w tramwajach na akordeonach z przyczepionym kubeczkiem na datki. Żebracy w Poznaniu wykazują się sporą pomysłowością w przekonywaniu przechodniów, by dali im choć parę groszy. Latem jest ich więcej i więcej jest z nimi kłopotów.

Na ulicach można spotkać kilka typów żebrzących: siedzenie pod ścianą budynku z miseczką na datki i szyldem wzbudzającym współczucie już nie zdaje egzaminu, więc bardziej operatywni z branży przerzucili się na inne metody. Najbardziej rzucający się w oczy i uszy są grajkowie w tramwajach, którzy w towarzystwie młodszej siostry czy brata po minucie niemiłosiernego katowania akordeonu zbierają datki od pasażerów. Są tacy, którzy zaczepiają przechodniów albo nagabują siedzących w ogródkach klientów – i to do nich są najczęściej wzywani strażnicy miejscy.

Żebractwo w Polsce nie jest karalne, chociaż żebrać może tylko osoba, której stan majątkowy to usprawiedliwia – co prawda przepisy już nie precyzują, zgodnie z jakimi kryteriami należy oceniać ów stan majątkowy… Jednak nachalne nagabywanie ludzi o datek może już wywołac reakcję strażników miejskich.

– Nachalne żebranie jest zabronione przez prawo i wtedy możemy interweniować – wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Poznaniu. – Zabrania się także wykorzystywanie do żebrania nieletnich. Ale w przypadku nieletnich może interweniować tylko policja, i to tylko funkcjonariusze z wydziału zajmującego się nieletnimi z pracownikiem socjalnym. W przypadku żebrzących cudzoziemców sytuacja jest jeszcze trudniejsza, bo to cudzoziemcy. Tu straż miejska współpracuje ściśle ze strażą graniczną.

A na żebry tak często są wysyłane właśnie dzieci – dziecięca buzia wzbudza litość, a to zazwyczaj oznacza większe datki. Z tego samego powodu to właśnie dzieci myją szyby samochodów na skrzyżowaniach, prosząc potem kierowców o parę groszy. Poza tym przecież dzieciak wykonał jakąś pracę, a więc nie jest żebrakiem, on pracuje. I kierowcy już znacznie trudniej odmówić datku…
 
Czy więc powinniśmy dawać pieniądze żebrzącym?
– Nie powinniśmy dawać – mówi zdecydowanie Przemysław Piwecki. – Jeśli naprawdę chcemy pomóc, przekażmy datek którejś z organizacji pomagających potrzebującym. Bo jeśli damy bezpośrednio żebrzącemu, to jest niestety duże ryzyko, że zostaną one wydane na alkohol.

Z doświadczeń strażników jednoznacznie wynika, że wbrew temu, co opowiadają żebrzący, i tak większość pieniędzy idzie na alkohol. Gdy żebrzą dzieci, pieniądze idą na ten sam cel, tyle że wydaje je wysyłający dziecko na żebry. Kupno jedzenia czy przekazanie odzieży też nie daje gwarancji.
– Nawet gdy ludzie kupią trochę jedzenia i przekażą osobie żebrzącej, to zdarza się, że ten żebrzący usiłuje oddać jedzenie w sklepie, by dostać pieniądze i wydać je na alkohol – mówi Piwecki.

W 2009 roku w Poznaniu rozpoczął się pionierski w skali kraju program „Powrót z Ulicy”, który ma zmniejszyć problem żebractwa zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Przy jego realizacji pracują funkcjonariusze Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu, Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miasta Poznania oraz Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Patrole złożone z policjantów i pracowników socjalnych co roku latem sprawdzają miasto, by pomóc żebrzącym na ulicach. Tam, gdzie wyjście na ulicę wynika z biedy i poczucia bezradności życiowej, są w stanie pomóc. Nic jednak nie mogą zrobić w sytuacji, gdy ktoś uznał, że wyciąganie ręki z prośbą o datek jest najłatwiejszą formą zarobkowania. Tu mogą pomóc tylko ci, którzy hojną rękę wspomagają żebrzących.

– Jeśli dzieci, które myją szyby, nie dostaną za to ani złotówki, to najpierw zmienią skrzyżowanie – mówi Piwecki. – A gdy na innym skrzyżowaniu będzie tak samo, to zajmą się czymś innym. Przekazywanie pieniędzy nakręca tylko koniunkturę.