Bezdomni, reklamy i wesoła młodzież, czyli kto posprząta placyk?

Budzi ogromne emocje wśród okolicznych mieszkańców, którzy narzekają na ciągły bałagan, sterty śmieci i brak troski o to miejsce. A chodzi o niewielki, zielony placyk wciśnięty między ulicę Janickiego a budynek przy Dąbrowskiego 105.

“Nikt tam nie sprząta, śmieci walają się wszędzie” – pisze nasza Użytkowniczka. – ” A jak już raz kiedyś zdarzyło się, że przyszedł ktoś skosić tam trawę, to zrobił to o godzinie 23, nie dając spać mieszkańcom. No i nikt tej trawy później nie zebrał, do dziś tak leży i bałagan jest przez to jeszcze większy”.

Placyk rzeczywiście nie robi najlepszego wrażenia: są śmieci, wyraźnie też brak pomysłu na jego zagospodarowanie. Wprawdzie stoją nowe ławki, na których przechodnie mogą usiąść, ale tuż za nimi stoi  ogromny stojak na reklamy wszelkiej wielkości i rodzaju, który w żaden sposób nie pasuje ani do ławek, ani do resztek ogrodzenia. No i są też śmieci: trochę w okolicy ławek, trochę schowanych za krzakami. Sądząc po wyglądzie nie jest to miejsce, na którym ktokolwiek z przyjemnością chciałby sobie przysiąść i chwilkę odpocząć.

Jeśli właściciel nie dba o porządek na swojej posesji, wówczas zobowiązana jest zadziałać straż miejska, pouczyć go o obowiązkach, a kiedy to nie poskutkuje – nałożyć mandat, bo utrzymywanie porządku na swojej posesji jest obowiązkiem każdego właściciela. Niestety, w tym przypadku nie jest to takie proste.

– Teren jest miejski – wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży miejskiej. – I jest utrzymywamy w czystości, sprzątany, chociaż nie codziennie. Ławki zostały tam ustawione niedawno, na wniosek rady osiedla Jeżyce.

I to właśnie ławki są przyczyną części bałaganu na skwerku. Bo przesiadująca tam wieczorami młodzież nie zawsze pamięta o tym, żeby butelkę czy papierki wrzucić do kosza na śmieci i rzuca gdzie popadnie. Administrator terenu nie zawsze nadąża ze sprzątaniem. Jednak reklamówki za żywopłotem z czymś, co przeciętny człowiek nazwałby śmieciami, wcale nimi nie są.

– To cały majątek pewnego bezdomnego pana, który tu od czasu do czasu koczuje i trzyma swoje rzeczy – mówi Piwecki. – Znamy go, ale to dorosły człowiek, nie można mu kazać iść do noclegowni czy jakiegoś ośrodka, jeśli sam tego nie chce, a on nie chce. Wyrzucimy go stąd, to wyniesie się w inne miejsce i tamtejsi lokatorzy będą narzekać, więc to nie jest żadne rozwiązanie. Staramy się mu pomóc i wymyśleć coś, jednak to nie jest łatwe zadanie.

Przemysłąw Piwecki przyznaje, że takie kłopoty od czasu do czasu pojawiają się w całym mieście.
– Najgorzej jest, gdy bezdomni zajmuja wiaty przystankowe urządzając w nich swoje koczowiska – mówi. – Takie przypadki mieliśmy na Wyspiańskiego i Przemysłowej. Niestety, niewiele w takich sytuacjach możemy zrobić, bo usuniemy bezdomnego  z jednego miejsca, a on się przenosi w inne i tak cały czas.

Jednak mieszkańców tłumaczenie straży miejskiej nie przekonuje, bo uważają, że nie chodzi o bezdomnego, ale o to, że ktoś nie wykonuje swojej pracy.
“Trawa na ławkach i chodnikach po ostatnim koszeniu to dowód na to, że ktoś, kto jest odpowiedzialny za ten teren, po prostu go nie sprząta” – uważa nasza Uzytkowniczka. – ” A koszenie trawy o godzinie 23, co oczywiście słyszeli wszyscy mieszkańcy okolicznych budynków, jest tylko na to dodatkowym dowodem”.