Śródeja, czyli sposób na Śródkę

To między innymi ich zasługą jest mural przy Filipińskiej, skrzynka pomysłów na ścianie kamienicy przy muralu, amarantowy rower przed cukiernią, bańki i latawce na moście Jordana, szanty w Starej Piekarni i dziesiątki innych akcji. I nie zamierzają przestać!

Wszystko zaczęło się w 2009 roku od programu pomocowego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który miał zaktywizować środowisko lokalne na Śródce.
– Chodziło o pomoc, aktywizację mieszkańców, wsparcie, no i działaność środowiskową – wyjaśnia Anna Żygulska, lider CDŚ Śródka. – Jednym z głównych celów była animacja środowiska lokalnego.

W gościnnie udzielonych pokojach Młodzieżowego Ośrodka Sportu przy Gdańskiej 1 powstało więc Centrum Działań Środowiskowych i rozpoczęło działalność od zajęć dla dzieci i to nie tylko takich rekreacyjnych, ale też pomocy w odrabianiu lekcji.
– Ale to nie jest świetlica środowiskowa, choć wiele osób tak myśli – zastrzega pani Ania. – Mamy tu też Klub Seniora, chodzi o to, żeby mieszkańcy się zaktywizowali na tyle, by sami chcieli decydować o tym, co się tu dzieje.

I jak to zazwyczaj bywa z nowatorskimi pomysłami, także i ten rozwijał się z oporami. Z mieszkańców najchętniej w zajęciach i akcjach brały udział dzieci, nieoczekiwanie dużym sukcesem okazało się partnerstwo lokalne – większość właścicieli sklepów i lokali na Śródce przyklasnęła pomysłowi i wspiera działalność jak może, popierają je też tutejsze szkoły i działające tu organizacje, a także ksiądz proboszcz. Z radą osiedla współpraca się teraz rozluźniła, gdy rada obejmuje większy teren. Już nie może poświęcać tylu wysiłków samej Śródce, skoro jeszcze doszły Zawady, Ostrów Tumski i Komandoria.

– Ale współdziała z nami 15 organizacji! – podkreśla z dumą pani Ania. – Gdy organizowaliśmy wigilię na Śródce w 2011 roku, włączyły się wszystkie.

Wigilia to jedna ze sztandarowych imprez organizowanych przez Śródeję – druga to Średniowieczny Targ organizowany od kilku lat pod koniec czerwca.
– To wymyśliły dzieci po zajęciach z panią Martą Kalisz z Muzeum Archeologicznego – wyjaśnia Patrycja Wosińska, też ze Śródei, która działa w niej od 2010 roku. – Pierwszy odbył się w dwóch salach MOS, a potem, jak się okazało, że są za małe, wyszliśmy w plener. Drugi targ odbył się na Filipińskiej w ramach partnerstwa z Traktem Królewsko-Cesarskim. Dopiero trzeci był tak naprawdę nasz.

Teraz targ jest już impreza, na którą niecierpliwie czeka wielu poznaniaków i jedyne, co można jej zarzucić to to, że trwa zbyt krótko…

Jednak programy pomocowe mają to do siebie, że są rozplanowane na określony czas – tak samo Centrum Działań Środowiskowych Śródka miał się skończyć w 2012 roku. Jednak jego twórcy i uczestnicy wcale nie zamierzali przestać działać, a żeby to było możliwe, założyli Stowarzyszenie Przyjaciół Śródki i Okolic “Śródeja”.
– Chodziło nam o to, by powstało coś, co to pociągnie – tłumaczy pani Ania.

Bo na Śródce jest jeszcze wiele do zrobienia. Pustoszeją kamienice, bo ich właściciele rozumieją rewitalizację w ten sposób, że na Śródkę przyjadą bogaci ludzie i wynajmą mieszkania, a najlepiej, żeby to jeszcze byli artyści. A niektórzy opróżniają kamienice chcąc w nich zrobić hotele gotowe na czas, gdy Śródka stanie się drugim Montmartrem. Efekt jest taki, że mieszkania stoją puste, a wiele kamienic niszczeje. Temu także chce przeciwdziałać Śródeja.

– Chcemy integrować tutejszych mieszkańców, bo ostatnio przybyło trochę nowych – tłumaczą dziewczyny. – A także nauczyć ich, że mogą o tym miejscu decydować, ale to oznacza także wzięcie odpowiedzialności za swoje decyzje. A tego się trzeba nauczyć…

– Śródce w ogóle przydałaby się konkretna diagnoza tej dzielnicy – mówi pani Ania. – I lepszy przepływ informacji o tym, co się dla tej dzielnicy robi i w urzędzie miasta, i w radzie osiedla. I wyjaśnienie, co to jest ta rewitalizacja, jak ludzie na Śródce mogą to korzystać. Przy każdej okazji staramy się tę diagnozę robić, rozdajemy ankiety, no i walczymy ze stereotypami. Bo na początku wszyscy myśleli, że to tylko świetlica dla dzieci, a teraz, że pracujemy tylko z podopiecznymi MOPR-u. Przydałby się też taki klub, gdzie można by było wszystkie bieżące informacje wieszać na tablicy, byłaby sala dla klubu seniorów, kółka muzycznego i wszystkich innych inicjatyw.

Bo Śródeja musi niestety wyprowadzić się z MOS-u. Sale, które zajmują, są pięknie odnowione siłami mieszkańców Śródki, stoi w nich sprzęt wygrany podczas kolejnych edycji Dzielnicjad, jednak teraz, gdy przechodzą na własny garnuszek i finansowanie na konkretne projekty, MOS jest dla nich za drogi. Jest wprawdzie punkt rewitalizacji na Śródce, tuż koło kościoła, więc w bardzo dobrym miejscu, ale teraz trwa tam projekt unijny i nie ma miejsca dla Śródei. Ale nie tracą nadziei, że coś znajdą i nadal będą mogły działać dla Śródki.
– Bo Śródka ma potencjał – przekonują mnie. – Jest świetnie położona, ma wdzięk i coś, co urzeka ludzi.

I to na pewno prawda. Bo skąd inaczej wzięłoby się tylu pasjonatów chcących zrobić coś właśnie na Śródce? Wystarczy wspomnieć o restauracji Vine Bridge, Galerii W Bramie, Starej Piekarni, cukierni z amarantowym rowerem – każda z nich ma swoją historię i zasługuje na odzielną opowieść. Można ją wrzucić do Skrzynki Pomysłów, która wisi na bajecznie kolorowym muralu. To tuż przy cukierni z amarantowym rowerem.

Czytaj także:

Średniowiecze wróciło na Śródkę

Śródka pięknieje. A jednak!