Chłopcy kontra Basia: ethno czary nad Maltą

Ich muzykę można by określić jako ethno-jazz. Ale tylko wtedy, gdyby było to koniecznie niezbędne, bo to naprawdę nie daje pojęcia o tym, jak grają Chłopcy Kontra Basia: w tej definicji nie ma nic o niezwykłym głosie Basi, poczuciu humoru chłopców i ich perfekcji muzycznej.

Chłopcy kontra Basia byli gośćmi kolejnego koncertu na maltańskiej Scenie na Wodzie, która kolejny już rok gości nad Maltą, od strony ulicy Wiankowej w każdą sobotę i niedzielę. To tradycyjne letnie miejsce prezentacji mniej znanej sceny młodej muzycznej – i zawsze można tu usłyszeć coś ciekawego.

Tym razem koncert także okazał się wart zmoknięcia i czekania na niego w burzy, która właśnie przewalała się nad Poznaniem. Chłopcy kontra Basia zadebiutowali w 2010 roku na XIII Folkowym Festiwalu Polskiego Radia “Nowa Tradycja”, gdzie od razu zdobyli II miejsce. W 2011 roku byli najlepsi na Scenie Otwartej Mikołajków Folkowych w Lublinie, a w tym roku zwyciężyli w plebiscycie na najlepszy utwór world music organizowanym przez World Music Network.

Teksty zespołu pisane przez solistkę Basię Derlak są mocno osadzone w tradycji polskiej wsi i to nie tylko w warstwie słownej czy muzycznej, ale też stylistycznej, a nawet etnograficznej. Słychać w nich odległe pokrewieństwo z ludową balladą, pieśnią obrzędową, zaklinaniami mądrych i ich czarami, ale także rubaszną i wesołą pieśnią biesiadną.

Basia Derlak pisząc teksty tak przykłada się do pracy, że niektóre z jej piosenek wymagają dodatkowego etnograficznego komentarza – jak ta o Kasi, która nie chciała oddać swojego janka śmierci sypiąc wokół niego mak. Bo kto dziś z nas, miastowych wie, że niegdyś mak uważano za magiczny środek powstrzymujący śmierć…?

Klimaty ethno słychać też w jasnym, czystym i niewiarygodnie bogatym głosie Basi. Jej niezwykłe umiejętności wokalne oscylują między tradycyjnym śpiewem polskiej wsi a… młodą Sinead O”Connor. Chwilami pobrzmiewa w nim echo śpiewu białego, chwilami swojskie wiejskie zawodzenie, po którym następuje swingujące frazowanie, zupełnie przecież nie z tej bajki – ale doskonale pasujące do całości…

Z ethno jeszcze bardziej kłóci się instrumentarium, bardzo zresztą oszczędne: kontrabas, perkusja, niekiedy wspomagane drumlą lub klarnetem – i to wszystko. Tu już wyraźnie dominują klimaty jazzowe, jak się okazuje – doskonale uzupełniające polski folk, zwłaszcza że od czasu do czasu pojawia się w nich genialnie wpleciona oberkowa nuta.

Trójka młodych ludzi stworzyła z tych przeróżnych i bardzo odległych przecież nie tylko muzycznie, ale przede wszystkim kulturowo inspiracji coś naprawdę wspaniałego i wyjątkowego. Polski folk widziany przez pryzmat chicagowskiego jazzu i współczesną rzeczywistość, wzbogacony o niezwykły muzyczny talent chłopców i Basi stał się w efekcie niezwykle ciekawą i bardzo współczesną muzyką.

To była naprawdę mieszanka zapierająca dech w piersiach i kto wczoraj ich nie słyszał na Scenie na Wodzie – niech żałuje.

Basia Derlak – klarnet, drumla, śpiew, Marcin Nenko – kontrabas, Tomasz Waldowski – kontrabasiowa przeszkadzaja, futujara, fujara wielkopostna