Akacja-Ewakuacja bawi się na osiedlu Piastowskim

Nadchodzących od strony Warty przyciągał smakowity zapach wojskowej grochówki – tych idących od osiedla Piastowskiego przyciągała radosna muzyka. Na Akcji-Ewakuacji bawiło się kilkaset osób z całego Poznania.

Wolontariusze i pracownicy warsztatów krzątali się od samego rana przygotowując stoiska i wielkie plakaty, które informowały wszystkich wchodzących, jaki cel ma Akcja-Ewakuacja. Bo dochód z festynu pokryje koszty remontu i przeprowadzki Warsztatów Terapii Zajęciowej Pomost do nowej siedziby.

Dotąd placówka mieściła się w baraku, jednak po 50 latach działalności barak mimo remontów już  nie nadaje się do użytkowania: ściany pękają, instalacje wodne zimą zamarzają i grzyb wsiąka we wszystko. Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych przekazał już Pomostowi odpowiedni lokal, ale trzeba tam wykonać remont, i to jeszcze przed zimą. Szacowany koszt to 55 tysięcy złotych. A WTZ Pomost nie ma takich pieniędzy, bo skąd?  

To dlatego pracownicy warsztatów wpadli na pomysł, by zorganizować festyn i nazwali go Akcją-Ewakuacją, bo dochód z niego jest przeznaczony na przeprowadzkę. O pomoc poprosili policję, straż miejską, motocyklistów, rowerzystów i wszystkich ludzi, którzy mogliby przyciągnąć chętnych na festyn, a tym samym zarobić na remont.

Ludzi z dobrymi sercami jest, jak się okazało, całe mnóstwo. Policjanci przyjechali pierwsi, w dodatku z motocyklem, a zaraz za nimi strażnicy miejscy. Przyjechali też członkowie grup rekonstrukcyjnych, którzy rozstawili między drzewa swoje malownicze stoiska i chętnie pozowali do zdjęć. Bardzo szybko zaczęła smakowicie pachnieć grochówka z polowej kuchni, a amatorzy słodyczy mogli wybierać i przebierać między ciastami domowego wypieku na sąsiednim stoisku.

Wokół sceny stanęły stoiska, a na nich zaczęło się pojawiać bajecznie kolorowe rękodzieło: ręcznie malowane kolczyki, zdobione butelki, ozdoby z filcu i mnóstwo innych, pięknych drobiazgów, którym naprawdę trudno było się oprzeć – wszystkie panie przybyłe na sfestyn, nawet te najmłodsze, kierowały się natychmiast ku temu stoisku, jak przyciągane magnesem…

Wśród gości krążyli wolontariusze z puszkami zbierający datki na remont nowej siedziby Pomostu. rano nie było najlepiej, bo gości było niewielu, jednak sytuacja z godziny na godzinę się poprawiała, a datków w puszkach przybywało. Czy wystarczy na remont? To się okaże dopiero po otwarciu zalakowanych puszek i przeliczeniu zawartości. Ale nie to jest najważniejsze.

– Liczy się serce, które wszyscy nam okazują, z którym nam pomagają – mówi jedna z pracownic warsztatów. – To właśnie sprawia, że chce nam się pracować i wierzymy, że się uda…

Czytaj także:

“Akcja-Ewakuacja” czyli piknik charytatywny nad Wartą