Kajakiem ze Swarzędza do Poznania

Niemożliwe? Do niedawna rzeczywiście było to karkołomne zadanie, jednak teraz, po gruntownym remoncie urządzeń hydrotechnicznych na rzece Cybinie i oczyszczeniu jej dna ta wycieczka jest prawdziwą przyjemnością.

Uporządkowanie i posprzątanie Cybiny na odcinku od jeziora Swarzędzkiego do stawu Młyńskiego zawdzięczamy Volkswagenowi, który w ten sposób postanowił pokazać, że jako dobry sąsiad troszczy się o swoje otoczenie – bo przecież większość zakładu mieści się niedaleko rzeki. Wykonane prace wpisują się też w nurt ekologicznej działalności firmy.

A było to zadanie nie lada – z dna Cybiny wyciągnięto 7 ton śmieci! Do tego trzeba jeszcze dodać remonty przepustów pod mostem kolejowym i ulicą Warszawską, przebudowę przepustu wraz z drogą w ciągu ulicy za Cybiną oraz budowę dodatkowych przelewów przez zapory czołowe na stawach w ciągu rzeki. Na zakończenie prac umocniono brzegi oraz wyloty kanalizacji deszczowej i teraz Cybina jest spławna na całym odcinku od jeziora Swarzędzkiego do Maltańskiego.

Tą właśnie trasą warto się wybrać w któreś wolne popołudnie. Wyprawę można zacząć choćby na przystani przy plaży nad jeziorem Swarzędzkim, gdzie wygodnie spuszcza się kajaki na wodę – i w drogę! Po obu stronach rozpościerają się wspaniałe, rozległe widoki jeziora Swarzędzkiego, ciekawscy mogą podpłynąć nieco w drugą stronę, gdzie na wodzie znajduje się aerator pulweryzacyjny, który dzięki unikalnym rozwiązaniom technicznym poprawia czystość wody jeziora. Przyrząd ma wygląd iście kosmiczny i jest bardzo fotogeniczny, więc to gratka dla amatorów fotografii.

Mijamy po drodze dwie wyspy – na jednej z nich, tej większej, była pogańska świątynia – a gdy jezioro zaczyna się coraz bardziej zwężać oznacza to, że zbliżamy się do miejsca, z którego wypływa Cybina dążąc do jeziora Maltańskiego.

Rzeka jest wąska i płytka, co chwilami utrudnia wiosłowanie, ale ma też tę zaletę, że wypadek na wodzie nie jest groźny. Doznaniem “z dreszczykiem” jest na pewno przepływanie pod mostem kolejowym i ulicą Warszawską. Jednak po remoncie nie jest nawet w połowie tak nieprzyjemne jak przed nim, gdy miało się wrażenie, że któryś z oślizgłych bloków za chwilę zsunie się do wody i przygniecie płynącego…

Jednak za chwilę przed kajakarzem otwiera się rozległa przestrzeń – to już staw Antoninek, który prowadzi nas do kolejnego stawu, Młyńskiego. Oba możemy przepłynąć sobie niespiesznie i spokojnie podziwiając widoki, zwłaszcza że tu warto zachować trochę siły na przeniesienie sprzętu górą, przez nowe przelewy. Przenoski, niestety, jeszcze nie zostały zrobione…

Ale wszystkie niedogodności wynagradzają nam wyjątkowo piękne widoki – oba stawy mają urozmaiconą i niezwykle malowniczą linię brzegową, brzegi porośnięte lasem, zza którego gdzieniegdzie błyska polana wydają się nietknięte ludzką stopą, chociaż to oczywiście złudzenie. Gdy się na chwilę odłoży wiosło, to na Antoninku doskonale słychać szum samochodów z pobliskiej Warszawskiej, a na stawie Młyńskim – z Browarnej.

Wycieczkę można skończyć już tutaj, przy restauracji Młyńskie Koło, która dysponuje przystanią dla kajaków i w której można usiąść i zregenerować siły po spływie na pięknym tarasie zawieszonym nad stawem. Kto jednak zechce płynąć dalej, może przenieść kajak przez Browarną i dalej płynąć Cybiną aż do stawów na Białej Górze. To kolejna porcja malowniczych widoków, bo nawet jeśli nie raz byliście na spacerze choćby nad Olszakiem czy w Nowym ZOO, to jednak wszystko to widziane od strony wody wygląda zupełnie inaczej…

Wyprawę kończymy tuż przed Maltą, bo przeszkoda pod mostkiem w ciągu ulicy Wiankowej uniemożliwi nam płynięcie dalej. Jest tu obok niewielkiego, sympatycznego bnaru z grillem kawałek płaskiego brzegu, na który można wyciągnąć kajak i do którego dojedzie samochód, by je można było na niego załadować. A może z czasem powstanie tu prawdziwa przystań…