Rowerzyści w mieście – narastający problem?

Przejeżdżają z rozpędem przez przystanki, na przejściach dla pieszych i przed maską samochodów lekceważąc wszystkie przepisy ruchu drogowego. Trzecia i ciągle rosnąca grupa uczestników ruchu drogowego w Poznaniu staje się prawdziwym problemem. 

Godzina 12, sobota, przystanek przed Kupcem Poznańskim. Wokół ławek biega może siedmioletnia dziewczynka. Nagle z ulicy Wrocławskiej wypada rowerzysta i nie zdoławszy opanować roweru wjeżdża prosto w dziecko. Na szczęście nie jechał szybko, więc dziewczynka tylko lekko się potłukła. Ale takich przypadków jest coraz więcej, bo coraz więcej jest piratów-rowerzystów.

– Wracając z pracy z Jeżyc na Rataje zawsze przesiadam się na moście Teatralnym – opowiada pani Iza. – Wysiadając z tramwaju uważnie się rozglądam, zanim wyjdę, bo to miejsce szczególnie chętnie odwiedzane przez rowerzystów, jadących przy tym bardzo szybko. Dwa razy już zostałam zahaczona kierownicą, a raz o mało się nie przewróciłam, potrącona przez rower. A przecież trzy metry dalej jest ścieżka rowerowa prowadząca w tym samym kierunku!

Sprawdziliśmy: rzeczywiście, przystanek na moście Teatralnym jest ulubionym miejscem przejażdżek rowerzystów. W ciągu godziny sfotografowaliśmy tam 6 osób, choć ścieżka rowerowa biegnie tuż obok. Rowerzyści z uporem maniaka łamią przepisy i jadą przez przystanek, zazwyczaj pełen ludzi czekających na tramwaj. Aż dziw, że wypadków nie jest tu więcej. A przecież – jak mówi Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy poznańskiej straży miejskiej – zgodnie z przepisami rowerzysta, jeśli jedzie chodnikiem czy drogą pieszo-rowerową, powinien jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i udostępnić miejsce pieszym.

– Szczególnie gdy ścieżka prowadzi przez przystanek – podkreśla Piwecki. – Na al. Solidarności w kilku miejscach ścieżka jest poprowadzona objazdem wokół przystanku, ale nie wszędzie. I tam, gdzie prowadzi przez przystanek, rowerzysta powinien jechać powoli i ostrożnie, a gdy jest dużo ludzi, to nawet zsiąść z roweru i go przeprowadzić.

Kolejnym newralgicznym punktem jest ulica Paderewskiego. Tu z kolei jadący z góry, a więc szybko,  rowerzyści wjeżdżają pędem na chodniki wokół Starego Rynku, które zazwyczaj są pełne ludzi.
– Doszło już tu do potrącenia kelnera, z rąk wyleciała mu pełna taca – przyznaje Przemysław Piwecki.

Straż miejska regularnie otrzymuje też sygnały o rowerzystach wjeżdżających samochodom tuż przed maską, o potrąconych dzieciach na drogach osiedlowych. Jednak to nie znaczy, że tylko rowerzyści są winni.

– Wszędzie tam, gdzie są nowe ścieżki rowerowe, rowerzyści mają odpowiednie warunki do jazdy – mówi Piwecki. – Ale w centrum, w ścisłej zabudowie, wciskanie takiej ścieżki nieuchronnie prowadzi do kłopotów. Piesi narzekają na rowerzystów, że ich potrącają, rowerzyści na kierowców parkujących na ścieżkach rowerowych, a kierowcy – na rowerzystów wyskakujących znienacka z boku na jezdnię. I każda grupa ma niestety rację…

Zdaniem Przemysława Piweckiego gdyby wszystkie grupy uczestników ruchu drogowego: piesi, kierowcy i rowerzyści były bardziej uważne względem pozostałych, to na pewno po Poznaniu jeździłoby się łatwiej.