Nocny 243: czy może jeździć dłuższy?

– Nocny autobus jeździ tak zapchany, że nie sposób do niego wsiąść – alarmuje nasza Użytkowniczka Marta. Najgorzej jest w weekendy. Gdy pani Marta kończy pracę około północy i chce wsiąść do autobusu przy al. Niepodległości, to zazwyczaj nie udaje jej się już wejść do środka.

– Najgorzej jest w weekendy – pisze do nas pani Marta. – Autobus jedzie pełny już z dworca, ostatnia szansa na to, żeby wsiąść to przystanek przy Uniwersytecie Ekonomicznym. Ja zazwyczaj wsiadałam na następnym, bo mi tak bliżej z pracy, ale tu autobus często jest już tak zapchany, że nikt z czekających nie może wejść do środka. Często kierowca nie może zamknąć drzwi, bo pasażerowie stoją w drzwiach, choć się nie mieszczą. Zdarza się, że trzeba czekać godzinę na kolejny autobus, bo nie da się wejść. A co ciekawe, z tego samego przysnaku w tym samy czasie odjeżdża autobus do Kinepolis. On jest długi, a pasażerów prawie w nim nie ma. Czy nie lepiej byłoby zamienić autobusy?

Zdaniem pani Marty kłopoty zaczęły się, gdy wydłużono linię 243 z Dworca Głównego do Lubonia. Zaczęło nią wówczas jeździć znacznie więcej pasażerów, zwłaszcza w weekendy. Niestety, choć trasa się wydłużyła a pasażerów przybyło, to autobusy pozostały te same: krótkie. I pasażerowie zwyczjanie się nie mieszczą.

– Na początku myślałam, że przepełnione autobusy to z powodu Euro 2012, że ludzie wracają  ze Strefy Kibica i dlatego jest tłok – pisze pani Marta. – Ale nasza reprezentacja odpadła z turnieju, do strefy przychodzi więc mniej osób, a tłok w autobusie jak był tak jest nadal.

Zdaniem pani Marty wymiana autobusów rozwiązałaby problem. Tylko czy to jest możliwe?
– Jest możliwe – wyjaśnia Rafał Kupś, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego. – Prosimy pasażerów, żeby nas informowali o kłopotach na poszczególnych liniach. Gdy mamy takie informacje, wysyłamy na trasę kontrolerów, żeby zobaczyli, w czym jest problem. Jeśli to rzeczywiście jest kwestia wymiany autobusu na dłuższy, to będziemy się zastanawiać, jak to zrobić.