Stary Rynek po… chorwacku

Cały rynek jest jedną wielką biało-czerwoną szachownicą – aż mieni się w oczach. Chorwaci już są i pokazują, na co ich stać, jeśli chodzi o kibicowanie. Okazuje się, że w niczym nie ustępują Irlandczykom, tylko po prostu dotąd było ich za mało…

Wszyscy Chorwaci na rynku mają przynajmniej jeden element narodowego stroju, a ci najbardziej wierni kibice są od stóp do głów ubrani w szachownice. Panie malujące twarze na życzenie uwijają się jak w ukropie, by zdążyć namalować biało-czerwone wzory na wszystkich chętnych twarzach, są nawet eleganci, którzy także okulary przeciwsłoneczne mają w szachownice!

Jednak wszelkie rekordy pobił chorwacki zespół, który właśnie gra na Starym Rynku najpopularniejsze chorwackie piosenki. Muzycy mają nawet instrumenty pomalowane w szachownice! Chorwaci śpiewają razem z nimi, tańczą i porywają do tańca wszystkie przechodzące panie, każdej dziękując serdecznym uściskiem lub całusem.

– My, Chorwaci, umiemy się dobrze bawić – zapewnia Ratko, który przyjechał do Poznania z Zadaru. – Na pierwszym meczu było nas za mało i jeszcze nie znaliśmy miasta, więc było widać głównie Irlandczyków. Ale teraz pokażemy, co potrafimy!

Bo teraz traktują Poznań jak własne miasto i czują się już jak u siebie. Radko jest zachwycony urodą Poznania.
– Nie wiedziałem, że tu na północy, macie takie piękne miasta – mówi. Widział już Katedrę, Stary Browar i spacerował nad Wartą. – Gdybyście jeszcze mieli morze, to byłoby prawie jak u nas. I jakie tu piękne kobiety!

Chorwaci zapytani, czego nauczyli się po polsku, bezbłędnie i prawie bez akcentu śpiewają oczywiście “Polska, biało-czerwoni”, a zapytani, jakie słowa jeszcze znają, krzyczą: “Żabka, żabka”! Nikt nie ma wątpliwości, gdzie robią zakupy. Co ciekawe, bez problemu porozumiewają się z Polakami.

– Przecież to prawie takie same języki – śmieje się Radko, a wszyscy wokoło mu przytakują. – Tylko trzeba mówić powoli i wyraźnie…

Poznań najwyraźniej ma w sobie coś magicznego nie tylko dla Radka. Jeden z chorwackich zwycięzców konkursu Come & Join organizowanego przez Poznań, Dinko Bukvic-Buljubasic, który już był w Poznaniu – to była nagroda za zwycięstwo – wraca tu na drugi mecz na swój koszt z całą swoją rodziną! Dinko napisał do prezydenta Grobelnego mail z podziękowaniami za nagrodę, organizację całego przyjazdu i poznańską gościnność. Tak mu się spodobało, że wraca.

– Ja też tu jeszcze przyjadę – zapewnia Radko. – Jak to będzie po polsku “volim te”? Kocham cię? Oj, muszę poćwiczyć…