Pojechali do leżącego na ulicy – a trafili na…pożar

Niezwykle pracowitą i pełną nietypowych interwencji noc zaliczyli poznańscy strażnicy miejscy na Jeżycach. Miał być standard: pomoc mężczyźnie leżącemu na chodniku. A skończyło się na… gaszeniu pożaru.

– Ul. Staszica 16 – na chodniku leży mężczyzna – taką informację odebrał o godz. 23.35 dyżurny straży miejskiej – mówi Przemysław Piwceki, rzecznik straży miejskiej w Poznaniu. – Na miejsce udała się załoga radiowozu przystosowanego do transportu nietrzeźwych w składzie Małgorzata Kaczmarska i Piotr Staszak.
Okazało się, że leżący żyje, jest bezdomny i kategorycznie wyprasza sobie udzielanie jakiejkowiek pomocy. Po czym wstał – z  niejakim trudem – i odszedł.

Gdy strażnicy wsiadali już do radiowozu podbiegła do nich kobieta z wołaniem o pomoc
 – Pod 13 jest pożar, pali się w piwnicy, tam jest pełno dymu! – mówiła przerażona.
Faktycznie, z piwnicy wydobywały się kłęby duszącego dymu, widać też było płomienie. Kobieta poinformowała również, że prawdopodobnie w piwnicy jest mężczyzna.

– Funkcjonariusze wezwali straż pożarną oraz pogotowie ratunkowe i podjęli próbę zejścia do piwnicy – opowiada Piwecki. – Niestety, dym oraz całkowita ciemność uniemożliwiły wejście. W takiej sytuacji niezwłocznie przystąpili do ewakuacji mieszkańców. Strażnicy budzili ludzi i pomagali im w ewakuacji, między innym wynosili na podwórze małe dzieci.

10 minut po północy na miejscu pojawili się strażacy i pogotowie ratunkowe. Strażacy zeszli do piwnicy i przystąpili do gaszenia pożaru, a także kontynuowali wspólnie ze strażnikami ewakuację pozostałych mieszkańców. Ratownicy medyczni udzielali pierwszej pomocy mieszkańcom. Pomocy potrzebowała również strażniczka Małgorzata Kaczmarska, która straciła przytomność i z objawami zaczadzenia została przetransportowana do szpitala HCP. Ostatecznie pożar ugaszono kilka minut po godzinie pierwszej. Po przewietrzeniu pomieszczeń wszyscy szczęśliwie powrócili do swoich mieszkań – także strażnicy, którzy przeszli swój chcrzest bojowy w roli strażaków.

– Strażnik wykonując nawet z pozoru rutynowe czynności musi zawsze być przygotowany na nieoczekiwany zwrot akcji – podsumowuje Przemysław Piwecki.