Dziury, kupy i… wiadro jako performance, czyli spacer radnych po centrum

– Co to w ogóle jest? To trzeba posprzątać – radny Mariusz Wiśniewski przygląda się fragmentom kruszywa na 23 Lutego. Jako szef komisji rewitalizacji Mariusz Wiśniewski razem z Krzysztofem Skrzypińskim, szefem komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego wyszli dziś na samorządowy patrol, by sprawdzić, jak prezentuje się centrum Poznania.

Radnym towarzyszyli strażnicy miejscy, przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich, Zarządu Zieleni Miejskiej i Strefy Kibica – a przede wszystkim mieszkańcy Starego Miasta. I oni mieli najwięcej do powiedzenia i pokazania. Bo na przykład na placu Cyryla Ratajskiego brakuje koszy na śmieci i ławek. Ale to się od razu wyjaśniło dzięki Julii Wieczorek z Zarządu Zieleni Miejskiej. Kosze  na śmieci i ławki wrócą na swoje miejsca już w poniedziałek. Na razie tymczasowe, a gdy będzie dotacja pojawią się nowe.

– Ja chciałam w imieniu mieszkańców poprosić, żeby ławki wróciły te stare – mówi energiczna starsza pani zwracając się do radnych. – Bo one były bardzo wygodne dla starszych osób, miały bardzo wygodne oparcia.

Na ulicy 23 Lutego radny Wiśniewski zauważył rozsypany na jezdni grys, a może kruszywo.
– A co to w ogóle jest? – zapytał. – Dlaczego wykonawca remontu po sobie nie posprzątał? I poprosił straż miejską, by dopilnowała posprzątania terenu.

Mieszkanka ulicy 3 Maja zwróciła uwagę radnych na problem z parkowaniem na tej ulicy.

– Tu warto  byłoby ustawić słupki uniemożliwiające parkowanie – mówi. – Proszę zobaczyć, chodnik dopiero wyremontowany, a już samochody niszczą go wjeżdżając na niego, choć tu jest zakaz. To jest niepotrzebne marnowanie tysięcy złotych!

– Ale są przepisy regulujące, my nie możemy wszędzie stawiać słupków w centrum – próbuje oponować wezwany do odpowiedzi przedstawiciel Zarządu Dróg Miejskich. – Przecież tu jest zakaz parkowania.
– No i co z tego, skoro nikt go nie przestrzega? – nie ustępowała lokatorka.

Ostatecznie stanęło na tym, że patrole straży miejskiej będą częściej zaglądać na ulicę 3 Maja, by sprawdzać, czy kierowcy tu parkujący znają się na znakach. A szybko okazało się, że problemy z rozróżnianiem znaków mają kierowcy właściwie na wszystkich śródmiejskich ulicach. Nie tylko parkują na zakazach: parkowanie na kopertach, w poprzek miejsca, na ścieżkach rowerowych czy tak, że nie może przejechać tramwaj – to norma.

– Dlaczego strażnicy miejscy nic nie robią? – dociekali mieszkańcy centrum przy kolejnym przypadku kierowcy, który zaparkował na Nowowiejskiego dokładnie tam, gdzie był doskonale widoczny znak zakazu.
Ale już bardzo szybko okazało się, dlaczego nie widać efektów działań straży miejskiej. Patrol strażników wręczał mandaty kierowcom parkującym przy placu Wielkopolskim na wysokości banku PKO. Oczywiście kierowcy odjechali. Ale gdy pół godziny później patrol wracał tą samą drogą, pas ulicy był znów zastawiony co do centymetra – przez zupełnie inne samochody…

Jeszcze jedna niespodzianka czekała na patrol na ulicy 27 Grudnia. Okazało się, że ścieżka rowerowa, która tamtędy biegnie, wcale nie jest ścieżką rowerową. Wbrew temu, co myślą piesi i rowerzyści, którzy nia jeżdżą.
– Inny rodzaj kostki nie jest znakiem drogowym – mówi Przemysław Piwecki, rzecznik prasowy straży miejskiej. – A ta ścieżka w żaden sposób nie jest oznakowana.

Sprawę wyjaśnił dr Michał Beim z Sekcji Rowerzystów Miejskich. Okazało się, że rowerzyści od 6 lat zabiegają o tę ścieżkę, ale ZDM odmawia jej oznakowania, bo nie ma połączenia z ulicą Ratajczaka. Jednak przy okazji remontu chodnika zbudował pas z kostki o innym kolorze, choć nie oznaczył go jako ścieżki rowerowej…

Patrol podszedł też pod budującą się Strefę Kibica. Tu obecni zasypali przedstawiciela strefy pytaniami.
– Czy zieleń będzie zrekultywowana po Euro 2012? – cchiał wiedzieć Andrzej Rataj, członek Rady Osiedla Stare Miasto. A jedna z mieszkanek okolic placu Ratajskiego pytała, czy ze względu na Euro 2012 na placu staną pojemniki do selektywnej zbiórki odpadów, bo teraz ich nie ma.
– Przy dużym natężeniu ruchu przechodniów w okolicach strefy zwykłe kosze na śmieci nie wystarczą – uważa mieszkanka.
Ale jak się okazało, organizatorzy strefy już o tym pomyśleli. Zbiorniki staną na placu w tym tygodniu, a zieleń po mistrzostwach zostanie zrekultywowana, bo taki obowiązek ma operator zgodnie z umową.

Ulica Ratajczaka przeraziła radnych brudem i ogromną dziurą przy fundamentach jednego z budynków. Strażnicy miejscy zostali tu poproszeni, żeby wystosowali do właścicieli domów pisma z przypomnieniem, że powinni je sprzątać, bo jeśli tego nie zrobią, to skończy się mandatem albo sprawą w sądzie. Znalazła się też skrzynka energetyczna zaklejona reklamami.
– Czy gdyby przyklejono tu informację, że naklejanie plakatów jest karalne, nie poskutkowałoby to? – pyta jedna z mieszkanek. Strażnicy miejscy cierpliwie wyjaśniali, że niestety, taka metoda się nie sprawdza.
– Łapiemy na nielegalnym przyklejaniu 800 mosób rocznie – rozkłada ręce Piwecki. – A przepisy stanowią, że możemy karać tylko tych, którzy naklejają, nie tych, którzy zlecają.
– Trzeba wystosować pisma do właścicieli skrzynek – uznał radny Wiśniewski. – Jeśli teraz nie zaczniemy uczyć porządku firm to nigdy ich nie nauczymy. A jeśli nie podejmą działań, to do sądu.

Ulica Taczaka poza ogólnym zaniedbaniem charakteryzowała się też sporą ilością rozjechanych psich kup. Ulica Kościuszki także. A na Fredry radnych zatrzymała inna osobliwość: tymczasowy przystanek ZTM z przyczepionym drutem równie tymczasowym koszem na śmieci wykonanym ze starego pojemnika po farbie. Nawet w zaniedbanym centrum był to widok na tyle nietypowy, że wywołał żarty na temat artystycznej wartości całej instalacji.
– Solidnie się trzyma – sprawdzał radny Wisniewski. – Chociaż jak wczoraj tędy szedłem, to kosz stał z drugiej strony.
– Więc może to nie instalacja ale performance? – rzuca ktoś z patrolu, wywołując ogólny śmiech.
Kolejny “kwiatek” po drugiej stronie ulicy złożony z połamanych płyt chodnikowych i taśmy ostrzegawczej został ochrzczony “pet-formansem”, bo w samym środku leżał niedopałek papierosa.

Pod Collegium Maius wycieczka została zakończona, a obserwacje podsumowane.
– Uwag co niemiara – mówił z niesmakiem Krzysztof Skrzypinski. – Najbardziej rzuca się w oczy bałagan w wielu miejscach, brak porządku, nielegalne parkowanie  i w ogóle nieprzestrzeganie przepisów.
– Po stronie władzy wykonawczej widać brak koordynacji służb – dodawał własne wnioski radny Wiśniewski. – Potem jest takie przerzucanie się obowiązkami. To pytanie do prezydenta…

Patrol samorządowy wkrótce znów wyruszy na trasę, ale już w innej dzielnicy miasta.