Miejskie rowery ruszyły… z prezydentem

– Jest coraz lepiej – przekonywał prezydent Ryszard Grobelny wsiadając na jeden  z Poznańskich Rowerów Miejskich. Po zrobieniu dwóch kółek wokół stacji na Półwiejskiej prezydent uznał, że Poznański Rower Miejski można oficjalnie uznać za otwarty.

Zdaniem prezydenta jeśli chodzi o infrastrukturę dla rowerów to w Poznaniu dzieje się coraz lepiej. Ścieżek przybywa: na przykład już wkrótce będzie można wygodnie przejechać rowerem przez całą Bukowską, jeśli komuś nie przeszkadzają słupki na ścieżce…

Nie wystarczy jednak mieć gdzie jechać – trzeba mieć czym. A Poznański Rower Miejski jest odpowiedzią na potrzeby tych wszystkich poznaniaków, którzy uważają, że po centurm najlepiej poruszać się na dwóch kółkach. Sam prezydent to udowonił objeżdżając rowerem stację na Półwiejskiej – mimo eleganckiego garnituru, który miał na sobie.

– Jechało się dobrze, chociaż do tego systemu hamowania musiałbym się przyzwyczaić – ocenia prezydent.

Rowery podobają się także poznaniakom – coraz częściej na stacjach można zobaczyć zaledwie dwa lub trzy pojazdy. Reszta jest w trasie.

– Mamy już prawie cztery i pół tysiąca zarejestrowanych użytkowników – mówi z dumą Bogusław Kołodziejczyk z firmy Nextbike Polska, która jest właścicielem stacji.

Po pierwszych problemach z rejestracją i i oddawaniem rowerów na stacjach Poznański Rower Miejski ruszył pełną parą, a chętnych do jazdy przybywa, choć nie wszyscy radzą sobie z obsługą.
– Ja bym chciała wiedzieć, ile kosztuje wypożyczenie i gdzie tu jest otwór na monetę, żeby zapłacić – mówi pani Janina, która chciałaby wypozyczyć rower. I z niedowierzaniem przyjmuje informację, że pierwszych 20 minut jazdy jest za darmo, trzeba się tylko zarejestriować w systemie…

– Otworów na monety nie ma, staramy się nadążać za techniką – śmieje się Kamil Borzębowski, prezes Nextbike Polska. – Ale obsługa nie jest problemem, dzwonią do nas często osoby starsze czy mniej obyte z najnowszymi technologiami i po wyjaśnieniach bez kłopotów logują się w systemie.

Na razie jest siedem stacji i osiemdziesiąt rowerów, ale firma ma nadzieję, że i stacji, i rowerów będzie przybywać. Bo już teraz zdarza się, że na którejś ze stacji stoją tylko dwa pojazdy. Co będzie, gdy ich zabraknie?

– Nasi serwisanci objeżdżają wszystkie stacje co noc i sprawdzają sytuację – wyjaśnia Bogusław Kołodziejczyk. – Jeśli jest taka potrzeba przewożą rowery z jednej stacji na drugą. Tak samo zajmują się rowerami, w których na przykład pękła dętka. Prosimy tylko osobę, której się zdarzyło coś takiego, żeby zadzwoniła do nas, do biura obsługi na numer, który jest na każdej stacji, i powiedziała nam o tym, albo wysłała krótkiego maila.

Jednak tak naprawdę receptą na brakujące rowery jest uruchamianie kolejnych stacji. Wiadomo już, że miejscem następnej będą ogrody, a kolejne – jak się znajdą sponsorzy.
– We Wrocławiu w ciągu roku podwoiliśmy liczbę stacji z 17 na 32 – mówi Kamil Borzębowski. – Myślę, że w Poznaniu będzie to samo.

Czytaj także:

Kto ukradł rower?
Rowery Miejskie ruszyły… z potknięciem