Pomysł radnego, o którym pisaliśmy trzy tygodnie temu, zaczął nabierać realnych kształtów. Dokument podpisany przez prezydenta jest kolejnym krokiem naprzód, jeśli chodzi o uporanie się z reklamowym bezguściem i chaosem. Dzięki niemu każda reklama wieszana na miejskich budynkach będzie musiała spełniać warunki określone w rozporządzeniu co do kształtu i wielkości, będzie też musiała harmonizować z charakterem obiektu, inaczej nie będzie jej można powiesić. Niestety, miejskie budynki to tylko około 10 procent budynków w mieście w ogóle, więc fakt uporządkowania systemu reklamowego akurat na nich może zostać w ogóle niezauważony przez przeciętnego poznaniaka.
90 procent to kamienice prywatne i miasto nie może tu zadecydować, co na ich ścianach może wisieć, a co nie. Ale radny Wiśniewski i na to wymyślił sposób. Inspiracją dla niego była akcja rajców z Lublina, którzy poprosili o pomoc studentów tamtejszej uczelni artystycznej. Studenci chodzili po sklepach i punktach usługowych próbując przekonać właścicieli co bardziej niegustownych szyldów do zmiany ich na inne, ładniejsze.
Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu okazał się równie otwarty na współpracę w takiej sprawie jak lubelska uczelnia, i jego przedstawiciele spotkali się z radnym Mariuszem Wiśniewskim, by omówić szczegóły. W spotkaniu wzięli udział także przedstawiciele Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego – od dawna wiadomo, że jego szef, Paweł Łukaszewski, walczy z nielegalnymi reklamami – oraz Joanna Bielawska-Pałczyńska, Miejski Konserwator Zabytków.
– Zdecydowaliśmy, że jak robić, to porządnie – opowiada radny Wiśniewski. – I że zwykłe przekonywanie właścicieli kamienic to za mało. Trzeba by zacząć od fotograficznej inwentaryzacji któregoś kwartału budynków w śródmieściu na początek i dopiero później ruszyć z takim ulicznym patrolem artystów.
Radny uważa też, że warto byłoby opracować coś takiego jak kodeks zalecanych reklam, czyli takich, które nie będą razić w zabytkowej przestrzeni. Tu liczy bardzo na pomoc młodych artystów, ich pomysły i podpowiedzi, jakie reklamy nie raziłyby na tle zabytkowej zabudowy. Zbiór musiałby być na tyle różnorodny, by każdy właściciel sklepu czy firmy mógł znaleźć tu coś dla siebie.
– To będą nasze propozycje, takie dobre zalecenia – tłumaczy Wiśniewski.
Oczywiście od tego do uporządkowania reklam w przestrzeni miejskiej jeszcze daleka droga. Uczestnicy spotkania wiele sobie też obiecują po projekcie ustawy regulującej kwestię reklam w mieście, który przygotował Paweł Łukaszewski. Jeśli sejm przyjmie propozycję, to samorządy zyskają znacznie większe mozliwości ingerowania w estetykę miasta, a porządkowanie miasta będzie znacznie łatwiejsze. Ale nie stanie się to w ciągu roku – więc …
– Na razie trzeba sobie radzić samodzielnie z tym, co mamy – mówi radny Wiśniewski. – Ale nie porywamy się z motyką na słońce. Polityką małych kroków można dużo zdziałać.