Paliły się trawy na Dębcu

Poznańscy strażacy po raz kolejny wyjeżdżali dziś w południe do pożaru traw. Tym razem paliło się na torach kolejowych na Dębcu, na wysokości starego cmentarza przy Samotnej.

– Zgłoszenie otrzymaliśmy o godzinie 12.06 – mówi Michał Kucierski, rzecznik prasowy poznańskich strażaków. – Do gaszenia wyjechał jeden zastęp strażaków. To nie był duży pożar, gaszenie trwało około godziny.

Pożar nie był duży, ale niebezpieczny. Paliły się trawy rosnące między torami kolejowymi na Wrocław, a tuż obok tego obszaru  znajdują się budynki mieszkalne, gęsto zalesiony cmentarz i łąki pełne zeszłorocznych, suchych traw, schodzące aż do Świerczewa. Ogień stanowił też zagrożenie dla podkładów kolejowych i jeżdżących tą trasą pociągów. Gdyby nie szybka akcja strażaków, wszystkie posesje znajdujące się po tej stronie torów aż do ulicy Opolskiej mogłyby znaleźć się w powaznym zagrożeniu.

Nie wiadomo, czy było to podpalenie traw, czy nie – jednak ponieważ co roku wiosną strażacy odnotowują znaczny wzrost pożarów łąk i nieużytków spowodowanych wypalaniem traw, co prowadzi do niekontrolowanych pożarów, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że to było podpalenie. Wiele osób nadal jest przekonanych, że wypalenie starej trawy spowoduje, że nowa wyrośnie silniejsza i bujniejsza.
– Nic bardziej mylnego – przekonują strażacy.
 
W wyniku pożaru ziemia wyjaławia się, a do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych będących truciznami zarówno dla ludzi jak i zwierząt. Niszczone są miejsca lęgowe wielu gatunków gnieżdżących się na ziemi i w krzewach, także gniazda już zasiedlone, z jajeczkami lub pisklętami. Dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. Owady giną w płomieniach, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów i obniżenie plonów roślin.

Giną zwierzęta domowe, które przypadkowo znajdą się w zasięgu pożaru (tracą orientację w dymie, ulegają zaczadzeniu), a także zwierzęta leśne, jak sarny, jelenie czy dziki. Płomienie niszczą miejsca bytowania zwierzyny łownej, m.in. bażantów, kuropatw i  zajęcy oraz wielu pożytecznych zwierząt kręgowych: płazów (żab, ropuch, jaszczurek), ssaków (kretów ryjówek, jeży, zajęcy, lisów, ryjówek i inne drobnych gryzoniów).

Przy wypalaniu giną także mrówki, a jedna ich kolonia może zniszczyć do 4 milionów szkodliwych owadów rocznie. Mrówki zjadając resztki roślinne i zwierzęce ułatwiają rozkład masy organicznej oraz wzbogacają warstwę próchnicy, „przewietrzają” glebę. Podobnymi sprzymierzeńcami w walce ze szkodnikami są biedronki, zjadające mszyce. W pożarach traw giną także ludzie. Tylko w tym roku w Poznaniu już jeden człowiek poniósł śmierć podczas pożaru traw w Kiekrzu.

Nie wszyscy pamiętaja o tym, że wypalanie jest niezgodne z prawem. Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody osoba podpalająca trawy podlega karze grzywny do 5 tysięcy złotych lub nawet aresztu do lat 10.