Będą podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej!

Od 1 czerwca za komkartę imienną zapłacimy 99 zł, za bilet piętnastominutowy – 2,60, a za bilet półgodzinny – 3,40 zł. Taką decyzję właśnie podjęli poznańscy radni, uchwalając większością głosów plan podwyżek zaproponowany przez Platformę Obywatelską. Zobacz wideo!

Od 9 rano poznańscy radni podczas nadzwyczajnej sesji debatują nad podwyżkami cen miejskiej komunikacji. przedstawiono już cztery wersje podwyżek: prezydenta, Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ale radni nadal nie moga się zgodzić co do tego, która wersja jest najlepsza.

Sesja zaczęła się od wniosku formalnego radnego Szymona Szynkowskiego vel Sęka, który uznał, że wiedza radnych na temat wszystkich danych dotyczących cen biletów i skutków ich podwyżek na przestrzeni lat jest zbyt mała, by mogli podjąć taką decyzję, w dodatku niektóre informacje dostali zaledwie dzień wcześniej. Dlatego radny zawnioskował o zdjęcie punktu o podwyżkach cen biletów z porządku obrad. Jednak większość radnych była temu przeciwna i rada wniosek odrzuciła.

Każdy z klubów radnych przygotował swoją wersję podwyżek cen biletów. We wszystkich propozycjach ceny były niższe od propozycji prezydenta, jednak znacznie różniące się od siebie w szczegółach. Platforma Obywatelska zaproponowała, żeby bilet miesięczny kosztował 99 złotych – w wersji prezydenckiej miało to być 105 – rabaty 5 proc. za bilet 30-dniowy na trzy miesiące, 10 proc. za półroczny, 15 za roczny. A ci, którzy regularnie kupują bilet 30-dniowy, na trzynasty miesiąc otrzymywaliby go bezpłatnie. Podwyżki miałyby obowiazywać od 1 czerwca, a nie od 1 maja.

Prawo i Sprawiedliwość proponuje przede wszystkim likwidacje zbyt rozbudowanej oferty różnorodnych biletów, których nikt nie kupuje.
– Z 93 rodzajów w propozycji prezydenta mamy 102, a 24 rodzajów bileów nie kupił nigdy ani jeden klient – wyliczał radny Szynkowski vel Sęk. – Bilety się nie psują, więc może nie jest to tak od razu zauważalne, ale za to na pewno bezsensowne.

Według PiS trzeba zmienić cała politykę marketingową ZTM, bo po podwyzkach wprowadzoncyh w roku 2008 widać wyraźnie, że gdy ceny rosną, poznaniacy przestają jeździć tramwajmi mi autobusami. Radni zaproponowali też wysokie rabaty za kupowanie biletów miesięcznych: 10 procent za trzymiesięczny, 18 za dziewięciomiesięczny io 24 procent za kupienie biletu na rok. Bilety za 3 złote na 3 godziny i za 6 zł na cąły dzień dostawaliby także ci kierowcy, którzy zdecydowaliby się zostawić samochód na parkingu buforowym i dalej jechać miejską komunikacją. Zmiany miałyby wejść dopiero od 1 lipca, bo do 1 czerwca remonty w mieście się nie skończą, a potem będzie Euro 2012.

Zgodnie z propozycją SLD najpierw trzeba by się przyjrzeć kosztom transportu publicznego, na które mieszkańcy mają ograniczony wpływ, a muszą za nie płacić, później polityce transportowej miasta – a dopiero później wprowadzać podwyżki.
– Proponujemy więc podwyżkę biletów jednorazowych o 12 procent, a ceny biletów długookresowych pozostawić na tym samym poziomie – mówił radny Tomasz Lewandowski z SLD. – To sprawi, że więcej osób przesiądzie się z samochodu na tramwaj.

SLD proponuje tez, by ceny nbiletów uzależniać od wzrostu średniej płacy poznaniaka, bo jeśli mpracownik więcej zarabia, to stac go na kupno droższego biletu.

Wiceprezydent Kruszyński zwrócił uwagę radnym, że zależność podwyżka cen – spadek liczby pasażerów wcale nie jest tak oczywista, jak się wydaje.

– Spadek wpływów w roku 2008 był spowodowany nie tyle podwyzkami, co zmianami w ofercie – tłumaczył. – Zlikwidowaliśmy wówczas bilety dziesięciominutowe i wprowadziliśmy piętnastominutowe. Tak więc podóż, która odbywała się na dwa bilety po 10 minut, po zmianach odbywała się na jednym bilecie piętnastominutowym. To stąd ten spadek. A skoro nie chcemy podwyżki, to trzeba wskazać źródłow  budżecie, z którego sfinasujemyten deficyt. Z czego zabrać? Proszę o konkretne rozwiązania!

Jednak radny Szynkowski vel Sęk, do którego był skierowany ten apel, nie miał żadnych problemów ze wskazaniem źródeł dodatkowych pieniędzy w budżecie.

– Odpowiednie finansowanie i odpowiedni nadzór nad inwestycjami miejskimi typu stadion i wymiana trawy dałoby nam spore oszczędności – wyliczał. – Opóźnione inwestycje jak pestka, która miała kosztować 90 mln, a będzie 130 mln. No i drobiazgi typu aneks do umowy na koncert Stinga – 1 mln czy nowe auto dla prezesa spółki Termy Maltańskie za 170 mln. To są te źródła.  Jeśli prezydent chce więcej, wskażę następne.

Radny zwrócił też uwagę, że przy takim poziomie podwyżek, jaki proponuje PO, jazda miejską komunikacją stanie się tak kosztowną i ekskluzywną przyjemnością, że taniej będzie wziąć taksówkę dla czterech osób…

W dyskusji zabrał głos także prezydent Ryszard Grobelny, który zwrócił uwagę na to, że jakoś nie zauważył, by tramwaje czy autobusy świeciły pustkami. Prezydent zaproponował tez, by uchwalić podwyżki, a pózniej zająć się filozofia trawnsportu miejskiego, jak to określił.

– Nie ukrywam, że po informacji o tym, że dochody z podatku CIT będa niższe, sam zaproponowałem wyższe podwyżki – mówił prezydent. – taka jest sytuacja, nie chowam głowy w piasek. Jeśli ustabilizujemy poziom na 2-3 lata, będziemy mieli cvzas na debatę o filoziofii taryf.

Jednak radny Szynkowski zwrócił prezydentowi uwagę, ze sam wydaje broszurki promujące Poznań, które zawierają między innymi sporo ciekawych danych statystycznych – i z jednej z nich można się właśnie dowiedzieć, że w 2008 roku z miejskiej komunikacji skorzystało 239 mln pasażerów, a w 2010 roku 205 mln, co zdecydowanie należy nazwać spadkiem, zwłaszcza że od tego czasu przybyło nam autobusów i tramwajów.

Wypowiedź prezydenta skomentował też radny Adam Pawlik, do niedawna członej jego klubu, który zauważył, że najpierw powinno się ustalić zasady polityki transportowej, a później wprowadzać podwyżki, a nie odwrotnie.
– To bardzo duża podwyżka biorąc pod uwagę średnie dochody poznaniaka – apelował. – W Hannowerze sieciówka kosztuje 65 euro, to mniej więcej 260 złotych, ale ile zarabia Niemiec, a ile Polak? Podwyżka cen bez publicznej debaty jest głębokim nieporozumieniem.

– Czy to sobowtór radnego Pawlika? – pytał ironicznie radny Marek Sternalski, bowiem wcześniej radny, jako członek klubu prezydenta, nie występował przeciwko jego polityce.
Dyskusja trwała – i to do tego stopnia burzliwa, że przewodniczący rady, Grzegorz Ganowicz, musiał zarządzić przerwę dla uspokojenia emocji. Dopiero po niej radni zadecydowali, że podwyżki cen biletów miejskiej komunikacji zgodnie z projektem PO, wejdą w życie od 1 czerwca.

Czytaj także:

Droższa komunikacja? Radni są przeciw – na razie