Boskie szaleństwo wiosny Strawińskiego, Niżyńskiego i Bejarta

Niżyński, Bejart i “Święto wiosny” Strawińskiego. Trudno o bardziej piorunującą mieszankę, pod jednym warunkiem: że wykonawcy staną na wysokości zadania. Wersja Bejarta w wykonaniu Polskiego Baletu Narodowego była wspaniała, ta Niżyńskiego – zaledwie bardzo dobra. Tegoroczny Festiwal Wiosny rozpoczął się naprawdę mocnym akcentem.

Spektakl według Niżyńskiego został zaprezentowany jako pierwszy. Wersja pochodzi z 1913 roku i została wówczas zatytułowana „sceny z życia pogańskiej Rusi”. Na swój sposób ta choreografia jest równie rewolucyjna i równie świętokradcza jak samo Święto Wiosny – i co ciekawe, świeża i odkrywcza wydaje się również dziś, choć dla sztuki baletowej sto lat, które dzieli ją od chwili powstania, jest jak tysiąclecie.

Geniusz Niżyńskiego przejawił się w tym spektaklu głównie w oszałamiającym wyczuciu przestrzeni i wręcz ekwilibrystycznym, mistrzowskim  manewrowaniu tancerzami w kilku planach, co tworzyło urzekającą całość. Właściwie bardziej precyzyjne byłoby określenie – tworzyłoby, gdyż zespół nie zawsze nadążał za genialną koncepcją wielkiego choreografa. Koncepcje choreograficzne Niżyńskiego charakteryzuje oprócz genialnego wyczucia przestrzeni scenicznej także zegarmistrzowska precyzja – gdy jej zabraknie, spektakl staje się płaski, brakuje mu wyrazistości i tej wstrząsającej siły emocji, którą chciał przekazać choreograf – a chwilami tej precyzji brakowało. Jednak gdy była, kunszt choreografa wsparty talentem tancerzy zapierał dech w piersiach…

Wspaniale wypadła Magdalena Ciechowicz jako Wybrana. Jej taniec porażał dynamiką i energią, czarował niezwykle ekspresyjnymi gestami. Koniecznie trzeba też wspomnieć o cudownych kostiumach Nikołaja Roericha – to podobno ich widok dopiero przekonał Niżyńskiego, żeby przygotować choreografię do Święta Wiosny…

Wersja Bejarta była ewidentnie dużo bliższa zespołowi. Samchoreograf nazwał swój balet „hymnem na cześć zbliżenia Mężczyzny i Kobiety, połączenia nieba z ziemią, tańca życia i śmierci”. I było to niezwykłe widowisko: część męska pełna nieokiełznanej, szalonej siły w jej najbardziej pierwotnym przejawie – i perfekcyjnie zatańczona. Część kobieca pełna łagodnych, miękkich gestów, płynnych ruchów bioder – także pełnych siły, siły cudownej i urzekającej, ale zupełnie innej niż męska.

Szczególnie zachwycające w tej części były ręce. Dłonie stanowiące wykrzyknik kończący muzyczną frazę, podkreślające miękkość i płynność, nadające ostrość zwykłym, wydawałoby się piruetom – to było coś, co można było oglądać bez końca. Perfekcja w wykończeniu tych gestów niewiarygodnie urzekała. I mimo że pod koniec w finale zabrakło nieco tej dotąd wszechobecnej perfekcji, to jednak całość pozostawiła i tak niezapomniane wrażenie, a urzeczeni widzowie zgotowali artystom gorącą, kilkunastominutową owację.

Ci, którzy nie byli – powinni żałować, na szczęście jednak festiwal trwa i można się wybrać na kolejne spektakle. 21 marca również w Teatrze Wielkim wystąpi Tero Saarinen Company z Finlandii ze spektaklem “Stravinsky evening-Petrushka/Hunt”. Tego nie można przegapić – zwłaszcza że bilet studencki na to przedstawienie na III balkonie kosztuje tylko 10 zł.

ŚWIĘTO WIOSNY
Igor Strawiński
Przedstawienie baletowe w dwóch częściach:
• Cz. I. wg choreografii Wacława Niżyńskiego, rekonstrukcja i realizacja: Millicent Hodson Scenografia i kostiumy: Nikołaj Roerich / Kenneth Archer Światła: Stanisław Zięba
• Cz. II. wg choreografii Maurice Béjarta, realizacja: Tony Fabre, Kvra Kharkevitch, Domenico Levré Dekoracje i kostiumy: Pierre Caille Światła: Dominique Roman / Stanisław Zięba
Premiera tej inscenizacji: 11 czerwca 2011
Dyrygent: Łukasz Borowicz

Polski Balet Narodowy, Orkiestra Opery Narodowej

Czytaj także:

Festiwal Wiosny – święto muzyki, tańca i teatru