Droższa komunikacja? Radni są przeciw – na razie

Ile powinny kosztować bilety miejskiej komunikacji i czy podwyższa proponowana przez ZTM jest uzasadniona? O tym dyskutowali dziś – i to bardzo burzliwie – radni z Komisji Gospodarki Komunalnej.

Zarząd Transportu Miejskiego proponuje, by po podwyżce sieciówka kosztowała 105 zł, a nie 81, jak dotychczas, bilet 15-minutowy 2,60, a 30-minutowy 3, 40 złotych. I przedstawił zestawienie, z którego wynika, że w ciągu kilku ostatnich lat liczba pasażerów korzystających z miejskiej komunikacji spada, a więc i wpływy z biletów też, więc trzeba wptrowadzic podwyżki.

radni wspólnymi siłami rozbili argumentację specjalistów od transportu w proch i pył. Najpierw zainteresowało ich to, dlaczego pasażerów ubywa i jakie sposoby zamierza zastosować ZTM, żeby przyciągnąć pasażerów.

– Czy planujecie państwo wprowadzenie biletów w atrakcyjnych cenach dla uczniów, a może dla parkujących na parkingach park and ride? – dopytywał się radny Szymon Szynkowski vel Sęk. – Bo z danych wynika, że z sieciówek skorzystało nieco ponad 1600 uczniów, a przecież uczniów jest w Poznaniu kilkadziesiąt tysięcy!

Odpowiedź pracowników ZTM, że uczniowie nie potrzebują sieciówek, bo chodzą do szkoły blisko domu, radni skwitowali powątpiewaniem.
– Licealiści też? – pytał radny Szynkowski vel Sęk.

Tomaszowi Lewandowskiegmu, przewodniczącemu komisji, brakowało dyskusji, jakiej komunikacji oczekuja poznaniacy, bo ta, która mają, nie jest na najwyższym poziomie.
– O co nam chodzi? O to, żeby zrównoważyć budżet czy o to, by przesiadali się na komunikację miejską? – pytał radny. – Brakuje mi tu perspektywicznego myślenia, analizy, czy obniżenie cen biletów nie zwiększyłaby wypływów ze sprzedaży.

Zdaniem wiceprezydenta Mirosława Kruszyńskiego nie do końca powodem jest to, że bilety są coraz droższe. Na spadek zainteresowania transportem miejskim składa się wiele wypadkowych, a cena wcale nie jest najważniejsza. Trzeba też pamietać o tym, że mamy coraz lepszy transport, a poprawianie jakości życia poznaniaków też ma znaczenie – i cenę.

jednak radni byli odmiennego zdania.
– przykładem są termy – mówił radny Michał Grześ. – Gdzie też wymyslono gigantyczne ceny, a potem dziwiono się, że ludzie z nich nie korzystają. Ale jak obnizono ceny – jest zainteresowanie. Ja rozumiem, że ZTM wcale sobie może nie życzyć wielu pasażerów, może chodzi o to, że jak ich nie ma to się spokojniej pracuje?  Jesli my teraz podniesiemy ceny , to ludzie przesiądą się do samochodów i dopiero będziemy mieli problem, ale z korkami.

Zdaniem radnego dofinansowanie komunikacji miejskiej jest najbardziej uzasadnionym dofinansowaniem w budżecie miasta. Bo tak jak z innych dofinansowanych usług korzysta nie każdy poznaniak, tak miejską komunikacja od czasu do czasu jedzie każdy.
– Nie po to kupowaliśmy nowe tramwaje, żeby jeździły puste – mówił oburzony Grześ. – czy ktoś, kto proponuje te podwyżki, zastanowił się, jak to wpłynie na całą kondycję maista, czy są jakieś badania, jakie ceny są najbardziej optymalne? benzyna poszła w górę, ale pensje ludzi nie poszły. Może pana prezydenta poszła – podsumował kąśliwie pod adresem wiceprezydenta Kruszyńskiego.  

Radny Adrian Kaczmarek zaproponował wprowadzenie ułatwień i uatrakcyjnień dla pasażerów.
– Ale jeśli podstawowa cena będzie za wysoka to nic nie da – zastrzegł.

Radny Grześ zaproponował eksperyment, by ostatecznie rozwiać wątpliwości, czy poznaniacy będą jeździć droższymi tramwajami, czy nie, skoro nie ma odpowiednich badań.
– Do nowego tramwaju dołączmy bydlęcy wagon tańszy o jedną czwartą – wyjasniał. – Ręczę, że bydlęcy wagon będzie zapchany, ja sam bym tam wsiadł, wolę się pomęczyć, ale nie przepłacać.

Wiceporezydetn Kruszyńki bronił koncepcji podwyżek argumentując, że stanie w korkach w samochodzie i tak jest droższe, co z kolei wywołało oburzenie radnej Lidii Dudziak.
– Przepraszam, czy miejska komunikacja jest tylko dla ludzi z samochodami? – pytała.

Radny Szynkowski vel Sęk bronił swojej koncepcji podwyżek przygotowanej w ramach stowarzyszenia Projekt Poznań, a przedstawionej kilka dni temu.
– To racjonalne podwyżki, o 16 procent tyle, co inflacja – wyjaśniał. – Za sieciówkę 94 złote, za bilet 15-minutowy 2,40, a za 10-minutowy 2 złote. za 30-minutowy 3 złote.

Ostatecznie radni zadecydowali, że podwyżka zaproponowana przez ZTM nie jest do przyjęcia i projekt uchwały zaopiniowali negatywnie. To jednak tylko opinia jednej komisji, a czy podwyżki wejdą czy nie – okaże się podczas najbliższej sesji rady miasta.