Co radni mogą zrobić niesfornym kierowcom?

Wjeżdżają na chodnik objeżdżając barierki i odmawiają wjeżdżania na podziemne parkingi, bo mówią, że się boją, a wszystko po to, by parkować jak najbliżej i za darmo. Jak sobie poradzić z kierowcami zostawiającymi auta, gdzie popadnie – o tym dyskutowali dziś radni z Komisji Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego.

Swoje o niesfornych kierowcach, którzy zrobią wszystko, byleby nie płacić za parking, mieli do powiedzenia i przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich, i straż miejska, i policja. Radnych nie przekonała informacja przygotowana przez strażników, którzy w ubiegłym roku aż 31 tysięcy razy interweniowali wobec kierowców, którzy nieprawidłowo parkowali.
– Co z tego, że jest coraz więcej mandatów – mówił radny Krzysztof Skrzypinski, przewodniczący komisji. – Skoro nadal są kłopoty z parkowaniem?

Radni przytaczali wiele przykładów z własnego doświaczenia: wiecznie zatłoczoną Wroniecką, Rybaki czy plac Wolności, gdzie parkujące samochody często blokują drogę tramwajom.
– Klasycznym przykładem jest parkowanie na pasach – mówił radny. – Interwencje są, ale albo jest ich za mało albo to nie pomaga.
– Wiemy, ile strażnicy wręczyli mandatów, około 4,5 tysiąca, ale  nie wiemy ilu kierowców źle zaparkowało – mówił radny Adrian Kaczmarek. – Czy 10 tysięcy kierowców czy 200 tysięcy, bo to różnica?

Radni byli zgodni, że przydałaby się zmiana systemu, by zwiększyć skuteczność mandatów. Ale jak to zrobić? Okazuje się, że kierowcy chcący zaparkować jak najbliżej miejsca przeznaczenia, a przy tym jeszcze nie płacić za strefę, chwytają się najdziwniejszych sposobów: wjeżdżają za słupki ustawione na krawężniku, by nie parkowały tam auta, parkują na pasach, skrzyżowaniach, trawnikach, a standardem jest parkowanie w dwóch czy trzech rzędach choćby na Górnej Wildzie, co regularnie utrudnia przejazd tramwajom.

– Kierowcy boją się też wjeżdżać na podziemne parkingi – mówił pół żartem, pół serio Wojciech Ratman, komendant straży miejskiej. – Tak przynajmniej mówią nam ci, których przyłapujemy na parkowaniu niezgodnym z prawem. Albo mówią, że nie umieją. Może powinniśmy wystąpić do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu drogowego, żeby ujał wjeżdżanie na parking w programie szkoleń?

Zdaniem radnego Mariusza Wiśniewskiego straż po prostu powinna koncentrować swoje działania w tych miejscach, gdzie jest największy problem z parkowaniem.
– Widzę, że tam, gdzie to się dzieje, jest mniej samochodów parkujących na dziko, na przykład na Półwiejskiej – mówi radny.

Wyjściem jest też blokowanie słupkami przez ZDM tych miejsc, gdzie auta nie powinny wjeżdżać – ale nie można tego robić wszędzie. A ZDM też ma kłopoty z takimi kierowcami – w ubiegłym roku kontrolerzy firmy przesłali do strazy miejskiej 81 tysięcy informacji o źle zaparkowanych samochodach. Radny Szymon Szynkowski vel Sęk zaproponował więc, by kontrolerzy wręczali takim kierowcom nakaz opłaty za postój.
– Jeśli ZDM wysłał 81 tysięcy sygnałów to zakładając wersję idealną, że straż w każdym przypadku nakłada mandat, to mamy już 8 milionów wpływów do budżetu – mówił radny. To są bardzo realne środki. Czy nie można by tak spróbować?

Jednak zdaniem specjalistów z zarządu Dróg Miejskich nie można, bo ustawa o drogach publicznych dopuszcza pobieranie opłat wyłącznie z miejsc oznaczonych jako parkingowe. To tłumaczenie nie przekonało jednak radnych.
– Skoro wojewoda nie stwierdził nieważności, bo niezgodne z ustawą, nikt też nie zaskarżył, to chyba warto to sprawdzić – zastanawiał się radny Skrzypinski. – Zachęcałbnym ZDM mimo wszystko do rozważenia wprowadzenia systemu z Torunia.

Na jeszcze jeden aspekt sprawy zwrócił uwagę radny Przemysław Foligowski.
– Dopóki kara nie będzie dotkliwa, to kierowcy będą tak parkować – uważa radny. – 100 czy 200 złotych to niewielki wydatek dla kierowcy. Gdy wprowadzono 500 złotych mandatu za zajmowanie miejsca dla osób niepełnosprawnych, natychmiast problem się zmniejszył.