Co zrobić, żeby Żydowska wypiękniała?

Żydowska i Dominikańska tylko dla pieszych, tabliczki ułatwiające poznawanie historii dzielnicy na budynkach, skwery, chodniki, ławeczki – tak powinny wyglądać okolice Starego Rynku według uczestników dyskusji zorganizowanej przez Radę Osiedla Stare Miasto. Pomysłów było mnóstwo, a gorąca dyskusja trwała znacznie dłużej, niż planowano.


Ta część okolic Starego Rynku nie zachwyca. Między jedną czy drugą odrestaurowaną kamienicą kryją się zaniedbane i brudne podwórka, zaułki i walące się komórki. Nie brakuje też zaniedbanych placów czy rozpoczętych budów, które od lat czekają na pomysł i inwestora.

 

Wprawdzie w okolicy pojawia się coraz więcej kawiarenek i restauracji, które doskonale wpisują się w klimat tej części miasta, jednak – zdaniem osiedlowych radnych – to wszystko stanowczo za mało. I postanowili wszystkich, którzy mieszkają, prowadzą firmę lub po prostu lubią tę część miasta – zaprosić na dyskusję o tym, jak powinna wyglądać.

 

Debata nosiła tytuł „Dawna dzielnica żydowska w Poznaniu” i miała trwać dwie godziny. Zaproszenie na spotkanie dostali wszyscy, którzy mogli być zainteresowani tematem: radni miejscy, strażacy, bo mają siedzibę na Wolnicy, salezjanie i jezuici, bo też mają tu swoje domy zakonne, architekci, urbaniści, policjanci, właściciele lokali i biur, przedstawiciele miejskiego konserwatora zabytków, stowarzyszeń takich jak My-Poznaniacy, Inwestycje dla Poznania, Towarzystwo Miłośników Miasta Poznania, przewodnicy turystyczni, a nawet rowerzyści. Radni mieli nadzieję, że przyjdzie choć kilkanaście osób – ale okazało się, że nie docenili magii tematu.

 

– Przyszło prawie 90 osób, ledwo się zmieścili w sali gminy żydowskiej, gdzie odbywało się spotkanie – cieszy się Andrzej Rataj, wiceprzewodniczący rady osiedla i jeden z pomysłodawców dyskusji. – I spotkanie trwało nie dwie, a trzy godziny. Nie było żadnych kłótni, a dyskusja była bardzo merytoryczna. I o to chodziło: to miała być inspiracja, iskra, żeby wszyscy, którzy tu mieszkają lub pracują, wspólnie stworzyli koncepcję działania i tego, co tu jest potrzebne.

 

A okazało się, że potrzeb jest całe mnóstwo. Zaniedbane okolice synagogi od lat są cierniem w oczach okolicznych mieszkańców i właścicieli lokali – teraz, dzięki nowym inwestycjom, no i remontowi samej synagogi, która ma się stać luksusowym hotelem, ta część ma wypięknieć. Mieszkańcy chcieliby też, żeby Żydowska i Dominikańska stały się deptakami – choć trzeba by pomyśleć, gdzie w takim razie miałyby powstać miejsca parkingowe dla mieszkańców i autokarów wycieczkowych, które teraz najczęściej parkują właśnie na Dominikańskiej i Stawnej.

 

Jednak choć właśnie tędy najczęściej turyści idą na Stary Rynek, to jednak niewiele z tego wynika dla dzielnicy.

– Przewodnicy turystyczni zwrócili nam uwagę, że tego terenu się nie zwiedza – mówi Andrzej Rataj. – Że tędy się tylko przebiega w tę i z powrotem do autokaru. To też chcielibyśmy zmienić.

 

Być może turyści zaglądaliby tu na dłużej, gdyby było czyściej. Bo porządek to kolejny problem dzielnicy. Pomazane farbą mury, przenikliwy i nieprzyjemny zapach donoszący się z większości kątów i bram – to wszystko nie zachęca do zatrzymania się tu na dłużej, zwłaszcza po zmroku. Ale i z tym radni osiedlowi oraz mieszkańcy zamierzają walczyć.

 

– Będziemy naciskać na władze miasta, żeby bardziej tu dbały o porządek – wylicza Rataj. – Już mamy pewne sukcesy na koncie: to piękny, wyremontowany skwer na rogu Garbar i Małych Garbar. Chcemy też sprawdzić, które działki są miejskie i nalegać, by miasto coś z nimi zrobiło, sprzedało czy zabudowało, by nie stały niezagospodarowane. Myślimy także o umieszczeniu na budynkach tabliczek przedstawiających historię najbardziej ciekawych miejsc czy budynków. Przecież tu przez wieki przeplatały się tradycje chrześcijańska i żydowska, działo się tyle ciekawych rzeczy! Warto o tym przypomnieć.