Bardzo tłoczna niedziela z ikarusem

Aż dwoma autobusami wyruszyli poznaniacy na sentymentalną wycieczkę ikarusem. Dwoma, ponieważ mimo chłodu i deszczu przyszło tylu chętnych, że do jednego się nie zmieścili.


Już za kwadrans dwunasta do podstawionego autobusu nie można było wcisnąć szpilki. Ci, którzy przyszli później, musieli poczekać, aż MPK podstawi drugi z posiadanych ikarusów. Pani Agnieszka, która wybrała się na przejażdżkę z córką Kariną i synem Dominikiem, nie zmieściła się do pierwszego autobusu, ale mimo deszczu była zdecydowana czekać na drugi.

 

– Syn się interesuje starymi samochodami i to on zaproponował, żebyśmy się wybrali – mówi pani Agnieszka. – Dla mnie stare autobusy po prostu mają coś w sobie. A i córka też chciała jechać, bo lubi autobusy. Dla dzieci to taka dodatkowa atrakcja na ferie. Nie boimy się deszczu, nie jesteśmy z cukru.

 

 – Zawsze mamy wielu chętnych – mówi z dumą Błażej Brzycki z Klubu Miłośników Pojazdów Szynowych. Miłośnicy, ubrani w historyczne mundury konduktorskie, są dodatkową atrakcją każdej wyprawy, równie chętnie fotografowaną jak stare autobusy.

 

Tym razem ikarus zabrał swoich gości w podróż sentymentalną: najpierw na pętlę na osiedle Orła Białego, a później do nowej zajezdni na Franowo.

– Chcemy przy okazji pokazać poznaniakom, jak ona teraz wygląda – wyjaśnia Błażej Brzycki.

 

Później ikarus pojedzie na starą pętlę autobusową w Nowej Wsi i skończy wyprawę w zajezdni przy ulicy Warszawskiej. Tu wszyscy chętni mogą się zapoznać z tajnikami przeglądu i konserwacji miejskich autobusów, a także porobić pamiątkowe zdjęcia. Ostatnim punktem programu po mniej więcej dwóch godzinach jest powrót na rondo Rataje.