Poznań stoi po pączki

Najlepsze są z powidłami śliwkowymi. Albo z różą. I trzeba ich zjeść przynajmniej dwa, żeby mieć szczęście na cały rok, aż do następnego tłustego czwartku. To dlatego poznaniacy od rana w czwartek, 16 lutego, stali w długich kolejkach po pączki.


Jedna z najdłuższych już tradycyjnie stała przed cukiernią Elite przy ulicy Strzeleckiej. Kilkanaście osób nie zważając na śnieg zajęło miejsce w ogonku już przed ósmą rano, żeby już z pączkami pójść do pracy.

 

– Stoję tu, bo tutaj są najlepsze – wyjaśnia pani Lidka. – Ja zawsze kupuję z różą, bo to tradycja.

Stojące za panią Lidką Jola i Monika nie są pewne co do tej róży. One wolą jednak z powidłami. Najlepiej śliwkowymi.

– Zobaczymy, jakie są w tej cukierni – mówi pani Jola, która jeszcze nie próbowała wypieków z Elite.- Zjem co najmniej dziesięć…

Pani Monika ma skromniejsze wymagania

– Ja zjem najwyżej dwa – mówi. – Ale też uważam, że z powidłami śliwkowymi są najlepsze..

 

Jednak nie wszędzie stoją kolejki po pączki. W cukierni A.M.Liczbańscy przy placu Bernardyńskim pustki – ale tylko dlatego, że chociaż jest dopiero ósma rano, to pączki już się skończyły.

– Zostały nam tylko te z bitą śmietaną, czekamy na dostawę – rozkładają bezradnie ręce ekspedientki. A ile blach już poszło? Oj, naprawdę nie jesteśmy w stanie powiedzieć! Ale naprawdę dużo…

 

Kto nie zdąży z rana – nie powinien się jednak obawiać, że dla niego zabraknie słodkich przysmaków. We wszystkich cukierniach dostawy pączków wszelkich rodzajów i odmian będą trwać cały dzień.