Gala, OFF-road, tor? Lamborghini Urus pasuje wszędzie

Sportowy SUV, to połączenie strongmana i lekkoatlety – z jednej strony niezmierzona moc i siła, z drugiej niebywała zwrotność oraz prędkość. Czy Lamborghini Ursus, który pojawił się na Gran Turismo Polonia 2018 w Poznaniu pasuje do tego opisu?

Obok Urusa nie da się przejść obojętnie. Jego dynamiczna sylwetka i ostra linia prowadzona od atrapy chłodnicy aż po same tylne lampy znacząco wyróżnia go od konkurencji. Cała bryła samochodu jest niezwykle nowoczesna i elegancka, opierająca się na prostych cięciach. Powierzchnia karoserii zaprojektowana jest z wyraźną dbałością o funkcjonalność.

Tylne światła wyglądają jak litera „Y”, a maska zaprojektowana została na planie sześciokąta. Idealne proporcje i charakterystyczny kształt sprawiają, że Urus zasługuje na miano rasowego Lamborghini.

Czterolitrowa, widlasta, podwójnie doładowana ósemka generuje 650 KM i 850 NM przy zakresie 2,250-4,500 obrotów silnika. Sprint do setki zajmuje 3,5 sekundy, kolejna to 12,8 sekundy, koniec przyspieszania następuje w momencie pojawienia się liczby 305 na prędkościomierzu.

Producent deklaruje, że w trybie miejskim Urus konsumuje 16,7l/100 km, na autostradzie 9,7l/100 km, natomiast w trybie mieszanym 12,3l/100 km.

Napęd tego samochodu jest prawdziwą gratką – standardowy rozkład to 40% momentu obrotowego na przednią oś i 60% na tylną. W momentach, gdy potrzeba jeszcze większej przyczepności i mocy, inteligenty system potrafi rozdzielić go w stosunku 87% tył lub 70% przód. Nie można zapomnieć o układzie czterech kół skrętnych, którym może pochwalić się „Lambo”.

Skrzynia biegów posiada 8 przełożeń, niższe są krótsze, a wyższe nieco dłuższe, co zdecydowanie wpływa to na komfort jazdy i przyspieszenie. Jak wyhamować tego włoskiego byka? Karbonowo-ceramiczne hamulce są wprost do tego stworzone, Lamborghini Urus jadąc z prędkością 100 km/h potrafi wytracić ją na odcinku niecałych trzydziestu czterech metrów.

Wnętrze Ursusa wyróżnia się niezwykłą dbałością o detale, dwoma niezależnymi ekranami dotykowymi umieszczonymi w konsoli głównej oraz dźwignią zmiany biegów wyglądającą niczym przepustnica z Jumbo Jeta.

Fotele obszyte są z niezwykłą starannością, pewnie trzymają w zakrętach, a system napinający pasy bezpieczeństwa nie daje o sobie zapomnieć. Właśnie tutaj ukazuje się jego sportowy charakter, tak jak na Lamborghini przystało.

Nie zapominajmy o jego cenie, bo za podstawową wersję musimy zapłacić 721 174 złotych.

Słowem podsumowania – Lamborghini Urus to jeden SSUV’ów o najniższym prześwicie w swojej klasie, a dzięki niemu koncern trafił do nowej puli klientów, którzy szukają bezpieczeństwa, szybkości i sportowych wrażeń w podróży.