Wniosek do sądu skierowała Policja. Jak tłumaczy w rozmowie z tvn rzecznik wielkopolskiej Policji, Andrzej Borowiak, to wynik wyjaśnień, jakie złożyła Joanna Jaśkowiak w styczniu.
Wezwanie na komendę, żona prezydenta Poznania otrzymała po tym, jak na policję wpłynęło anonimowe zgłoszenie od osoby, która “poczuła się urażona” słowami z przemówienia Jaśkowiak. Prezydentową wezwano „w charakterze osoby, co do której istnieje uzasadniona podstawa do skierowania wniosku w sprawie wykroczenia z art. 144 kodeksu wykroczeń”.
Artykuł 144. odnosi się m.in. do używania nieprzyzwoitych słów w miejscu publicznym. Sprawa odnosi się do słów wypowiedzianych przez Joannę Jaśkowiak podczas Strajku Kobiet, 8 marca 2017 roku na Placu Wolności w Poznaniu. Wówczas, mówiła o tym, że jest „wk****ona” rządami PiS.
W styczniu, prezydentowa złożyła wyjaśnienia w sprawie. Jak mówiła, „nie ma się czego wypierać” i nie wstydzi się użytych słów.
Jak wyjaśnia policja, przyznanie się do użycia w pełni świadomie i z premedytacją przekleństwa w danych okolicznościach jest powodem, dla którego policja „nie ma innego wyjścia” niż zgłoszenie sprawy o ukaranie do sądu.
Joannie Jaśkowiak grozi kara ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tysiąca złotych lub nagana.