Sprawa Ewy Tylman – rodzice Adama Z. odmówili składania zeznań. Pozostali świadkowie bez przełomowych informacji

Zakończyła się pierwsza w tym roku rozprawa w sprawie śmierci Ewy Tylman. W planach sądu było przesłuchanie 14 osób. Udało się przesłuchać jedynie połowę z nich. Rodzice oskarżonego Adama Z. skorzystali z prawa do odmowy składania zeznań.

Podczas rozprawy zeznawał m.in. Andrzej M., czyli mężczyzna, do którego Adam Z. przypadkowo zadzwonił, gdy pomylił numer telefonu. Oskarżony myślał, że dodzwonił się do chłopaka Ewy Tylman. Mężczyzna zeznał, że odebrał telefon w nocy, a ktoś kazał mu przyjechać „po jego laskę”. Wskazał, że usłyszał, że ma przyjechać po Ewę na ul. Wierzbową. Gdy poinformował rozmówcę, że to pomyłka, Adam Z. się rozłączył.

Mężczyzna powiedział, że nie odniósł wrażenia, by jego rozmówca był pijany. Wskazał na duże zdenerwowanie i podniesiony głos.

Wśród pozostałych świadków znaleźli się m.in. znajomi Adama i Ewy oraz osoby, które brały udział w poszukiwaniach kobiety tuż po jej zaginięciu. Wszyscy wskazali, że Adam Z. nie mówił wiele i często powtarzał, że nie pamięta dużo z tamtego wieczora. Każdy wspomniał również o tym, że oskarżony miał mówić o tym, że ostatnią rzeczą, jaką pamięta jest to, że dotarli do mostu św. Rocha.

Zeznawała również koleżanka kobiety, która znalazła dowód osobisty Ewy Tylman leżący przy przystanku tramwajowym przy AWF. Kobieta powiedziała, że koleżanka dotykała dokumentu, ponieważ chciała włożyć go do koperty i wysłać pod wskazany adres.

Sąd wezwał również rodziców Adama Z., jednak ci skorzystali z przysługującego im prawa do odmowy zeznań.

Choć żaden ze świadków nie wskazał niczego, co mogłoby być uznane za przełomowe w śledztwie, poznańska prokuratura nie ma wątpliwości, że zgromadzony materiał dowodowy wskazuje na winę oskarżonego.

Sytuacja coraz bardziej denerwuje ojca Ewy Tylman, który niecierpliwi się sposobem, w jaki sprawa się rozwija. Jak mówi, choć sprawa w sądzie toczy się już rok, na razie nie widać jej końca.