Poseł zablokował przejazd i przejście, bo zabrakło mu paliwa. Na stację pojechali strażnicy miejscy, a poseł… czekał

Choć rzadko zdarza się, by posłowie uczestniczyli w sesji rady miasta, poseł Bartłomiej Wróblewski postanowił wczoraj wziąć udział w ostatniej w tym roku sesji w Poznaniu. Problem polegał na tym, że w drodze do Urzędu Miasta… zabrakło mu paliwa, przez co zablokował jezdnię i przejście dla pieszych. Z pomocą przyszli strażnicy miejscy.

Być może przedświąteczna atmosfera udzieliła się posłowi zbyt mocno i dlatego zapomniał o tak przyziemnej sprawie, jak zatankowanie samochodu. Pech chciał, że paliwa zabrakło w czasie jazdy – tuż przed wjazdem do Urzęd Miasta. Poseł PiS zablokował jezdnię oraz przejście dla pieszych.

To nie jedyna rzecz, o której zapomniał polityk. Gdy wysiadł z pojazdu, nie włączył nawet świateł awaryjnych. Szybko z pomocą przyszli strażnicy miejscy, którzy pomogli zepchnąć samochód z drogi na dziedziniec, by umożliwić przejazd i przejście pozostałym uczestnikom ruchu.

To jednak nie koniec historii. Z baniakiem po paliwo dla posła także pojechała straż miejska, podczas gdy on sam przebywał na terenie Urzędu Miasta. Takie zachowanie oburzyło władze miejskie.

“Reakcja strażników, którzy zepchnęli auto była właściwa. Natomiast moje oburzenie spowodował dalszy rozwój sytuacji, czyli fakt, że poseł przyjął pomoc strażników w zorganizowaniu benzyny. Pojechali po nią na stację, a poseł Wróblewski czekał na nich na terenie urzędu”

Mariusz Wiśniewski, zastępca Prezydenta Miasta Poznania

Mariusz Wiśniewski zaznacza, że zachowanie to byłoby zrozumiałe, gdyby takiej pomocy potrzebowała osoba starsza lub niepełnosprawna, jednak poseł Wróblewski powinien jego zdaniem sam zorganizować sobie paliwo – biorąc taksówkę, idąc pieszo na stację lub podjechać z baniakiem autobusem.

“Jako osoba publiczna i w pełni mobilna nie powinien przyjmować pomocy od strażników na służbie i angażować ich do działań niezwiązanych z ich zadaniami.”

Mariusz Wiśniewski, zastępca Prezydenta Miasta Poznania

Zastępca prezydenta, któremu podlega straż miejska, zobowiązał komendanta SM do rozmowy wyjaśniającej oraz pouczenia strażników, by w przyszłości, w tego typu sytuacjach zachowywali się “odpowiednio do sytuacji i w takich okolicznościach nie pomagali np. politykom”.