Mężczyzna uciekł w kajdankach z radiowozu i wskoczył do Warty, gdzie utonął. Prokuratura umorzyła śledztwo przeciw policjantom

Pilska Prokuratura Rejonowa umorzyła śledztwo w sprawie zachowania policjantów w miejscowości Radzewice, gdzie skuty kajdankami zbieg wskoczył do Warty i się utopił. Funkcjonariuszom zarzucano m.in. niedopełnienie obowiązków.

Sprawa ma swój początek pod koniec kwietnia, kiedy to 29-latek został zatrzymany do odbycia kary 1,5 roku pozbawienia wolności za posiadanie narkotyków i uprawę konopi indyjskich. Mężczyzna nie posiadał przy sobie dokumentów, dlatego policjanci zgodzili się podjechać do jego miejsca zamieszkania, by je zabrać.

Na miejscu, matka zatrzymanego poprosiła mundurowych o możliwość pożegnania się z synem. Gdy policjanci przystali na jej prośbę i otworzyli drzwi od radiowozu, skuty kajdankami mężczyzna odepchnął matkę i policjanta i uciekł w stronę Warty, a następnie wskoczył do rzeki.

Policja oraz rodzina zatrzymanego ruszyli za nim w pościg. Jego brat wskoczył do wody i chwycił 29-latka próbując doholować go do brzegu, jednak w pewnym momencie puścił na chwilę jego rękę, nie mogąc go utrzymać, przez co zbieg został porwany przez nurt rzeki.

Przez dwa tygodnie prowadzono poszukiwania zarówno w wodzie, jak i na lądzie. Ciało 29-latka znaleziono w rzece 12 maja.

Prokuratura Rejonowa w Pile prowadziła śledztwo w dwóch wątkach. Po pierwsze, w kwestii niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy, którzy niezgodnie z procedurą pozwolili na pożegnanie Michała F. z matką. Zdaniem prokuratora, powinni przewidzieć, że zatrzymany może podjąć próbę ucieczki, jednak nie mogli przewidzieć tego, że zginie.

Drugim badanym wątkiem było nieudzielenie pomocy Michałowi F. W tym przypadku, prokurator zaznaczyła, że funkcjonariusze chcieli pomóc mężczyźnie. Policjantka biegła wzdłuż rzeki, by nie stracić go z oczu, natomiast drugi funkcjonariusz, który zdjął ubranie by wejść do wody, stracił kontakt wzrokowy ze zbiegiem.

Śledczy ustalili, że rzeka w tym miejscu jest szeroka na 50 metrów i głęboka na 4 metry. Akcja działa się późnym wieczorem, gdy było ciemno. Zdaniem prokuratury, gdyby policjanci weszli do rzeki nie wiedząc gdzie jest poszukiwany, ani w którym kierunku odpłynął, naraziliby się na niebezpieczeństwo.

Oba śledztwa zostały umorzone, o czym jako pierwszy napisał Głos Wielkopolski.

Policjanci zostali ukarani dyscyplinarnie przez przełożonych.